Ostateczna batalia
2021-06-21Awans nie dla Rakowa
2021-06-22W kwietniu, kiedy Marek Papszun obchodził pięciolecie pracy w Rakowie pomyślałem, że to najwyższy czas, żeby umówić się na rozmowę. Poczekałem jednak do końca sezonu i spotkałem się z trenerem dzień po powrocie z urlopu. Wywiady z nim można właściwie co kilka dni przeczytać w gazecie lub obejrzeć w telewizji natomiast zapytałem przede wszystkim o to co najbardziej ciekawiło i nurtowało zarówno mnie jak i zapewne większość kibiców Rakowa.
Za wami okres urlopowy. Jak trener spędził ten czas? Znalazła się chwila na odpoczynek ?
Mimo tego, że tutaj na miejscu nie pracowaliśmy to trzeba ciągle myśleć o przyszłości. My trenerzy nie mamy właściwie takiej przerwy, podczas której całkowicie się wyłączamy.
Mamy obecnie dużo zmian w sztabie szkoleniowym, dużo zmian wśród zawodników, więc sporo się dzieje przez cały czas. Udało się jednak w tej przestrzeni wyjechać i odpocząć, bo to też było potrzebne. Natomiast taki już mam zawód i absolutnie nie narzekam z tego powodu.
Czy od początku przygotowań do rundy jesiennej wszyscy piłkarze są do Twojej dyspozycji? Jak wygląda na ten moment sytuacja kadrowa ?
Myślę, że jest dobrze, wszyscy wrócili wypoczęci, natomiast trzeba pamiętać, że realizowali swoje indywidualne plany treningowe więc można powiedzieć, że zaliczyli już jakiś tam wstęp. David Tijanić miał niedawno drobny zabieg więc będzie jeszcze przez jakiś czas trenować indywidualnie, ale poza nim wszyscy są w pełni zdrowi. Wraca w końcu Tomáš Petrášek, i wierzymy, że te jego problemy już się skończyły.
Jest szansa, że Peti pojawi się już w pierwszych meczach zbliżającej się rundy?
Tak, wierzę w to, że za kilkanaście dni będzie już w pełni gotów, aby trenować z całą drużyną.
Kadra oczywiście nie jest jeszcze zamknięta?
Nie, nie… Jest deficyt, odeszło sześciu zawodników, dołączyło tylko dwóch więc to jest najlepszy obraz tego, o co pytasz. Będziemy grali na trzech frontach i będziemy musieli tę kadrę rozbudować i wzmocnić jeżeli chcemy walczyć we wszystkich rozgrywkach
Sochocin i austriacki Kaprun to miejsca, w których będziecie się przygotowywać podczas obozów. Opowiedz proszę, co zadecydowało o tym, że padło akurat na te miejscowości.
Sochocin to głównie chodzi o znakomite warunki. Jestem zwolennikiem tak zwanych ośrodków zamkniętych, gdzie nie przebywają inne drużyny. Cisza, spokój, komfort pracy – to przede wszystkim to, na co kładliśmy nacisk przy wyborze, dodatkowo drużyny, z którymi zagramy mecze sparingowe będą przebywać w tamtych rejonach. Jeżeli chodzi o obóz w Austrii to patrzeliśmy już stricte pod kątem meczów sparingowych. Dzięki znakomitej pracy dyrektora sportowego Pawła Tomczyka, udało się zakontraktować bardzo dobrych sparingpartnerów. Gramy tam z Szachtarem Donieck, CSKA Sofia i austriackim Red Bull Salzburg.
Domyślam się, że z tą ostatnią drużyną dogadać się było najłatwiej?
Tak, poprzez kontakt przy transferze Kamila Piątkowskiego te relacje zostały nawiązane i Red Bull chętnie ten sparing z nami zagra. Myślę, że poprzez ich obserwacje docenili nasz zespół i mam nadzieję, że będziemy dla nich godnym rywalem w tym meczu sparingowym.
Umawiając się na wywiad wspólnie stwierdziliśmy, że to trochę dziwne uczucie, że jeszcze 5 lat temu zastanawialiśmy się wspólnie przed jednym z meczów, kto awansuje do drugiej ligi a teraz będziemy czekać na rywali w eliminacjach do europejskich pucharów. Czy tak naprawdę dotarło do trenera już to gdzie udało nam się znaleźć w tak krótkim czasie?
Tak, dotarło… mam natomiast ciągle w pamięci ten Gryf Wejherowo, gdzie zawsze ciężko było dojechać i piec w którejś z szatni, do którego trzeba było dorzucać, żeby było ciepło. Teraz jesteśmy na zupełnie innym poziomie i musimy ciągle iść do przodu. Fajnie, że to wszystko się tak potoczyło. Utkwił mi też w pamięci ten mecz ze Stalową Wolą zaraz po moim przyjściu do Rakowa. Było wtedy ogromne rozgoryczenie kibiców i taka niezbyt fajna atmosfera. Życzę jednak sobie i Wam, żebyśmy przeżywali same dobre chwile.
Nie masz czasami takiego wrażenia, że ten przeskok wydarzył się jednak w trochę za krótkim czasie?
Według mnie w sporcie nie ma takich słów „za szybko”. Masz swoje pięć minut i musisz je wykorzystać ponieważ nie wiadomo czy i kiedy pojawi się jeszcze taka szansa. Podchodzę do tego tak, że powinniśmy zrobić wszystko, żeby wygrać w danym momencie, nie dawać sobie parasola ochronnego, mówić, że trzeba budować wszystko powoli, że może dojdą młodzi zawodnicy. To jest zakładanie czegoś, co tak naprawdę może się nigdy nie wydarzyć. Oczywiście, trzeba planować, mieć jakieś założenia ale jeżeli podchodzi się do sportu z nieodpowiednim nastawieniem to myślę, że tej właściwej, pełnej determinacji nigdy nie będzie.
Przez okres Twojego pobytu w Rakowie przez szatnie przewinęło się mnóstwo ludzi, zarówno ze sztabu szkoleniowego jak i oczywiście piłkarzy. Czy te rewolucje co sezon były nieuniknione, abyśmy mogli znaleźć się w tym miejscu, w którym jesteśmy?
Tak, to był jeden z elementów, które nas doprowadziły do tego miejsca. Zawsze, szczególnie na początku wywoływało to kontrowersje, na początku mojej przygody w klubie odeszło 21 zawodników, niektórych nawet nie widziałem, byli gdzieś na wypożyczeniach. Miałem to szczęście, że przyszedłem na koniec tego sezonu w drugiej lidze, mogłem przez jakiś czas przyjrzeć się temu od środka. Doskonale wiedziałem, na kogo mogę liczyć i na kim budować ten zespół. Ten czas wykorzystałem pod kątem analizy i przeglądu zawodników, współpracowników i później było mi łatwiej podjąć takie decyzje drastyczne, bo to nie jest przecież normalne, że w kolejnym okienku odchodzi dziesięciu czy dwunastu zawodników i od tamtej pory te zmiany po każdym sezonie są duże. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że zrobiliśmy ogromny postęp i te zmiany były po prostu potrzebne. Zarówno ja, jak i właściciel klubu najczęściej mieliśmy podobne zdanie i nie przypominam sobie, żebyśmy w którymś momencie toczyli jakieś wojenki na temat któregoś z zawodników.
Czy są tacy piłkarze, którym podziękowałeś w Rakowie, a po czasie oglądając ich w innym klubie przychodziły myśli czy nie była to zła decyzja? Czy jednak każdego swojego ruchu jesteś pewien i uważasz, że nie pomyliłeś się w kwestii żadnego z zawodników?
Nie przypominam sobie takiego nazwiska w tym momencie którego bym żałował i rozpamiętywał, że można było inaczej podejść do jego tematu. Na pewno z wieloma chłopakami rozstawałem się z dużym bólem serca i wbrew temu, co się często opowiada, że jestem bezwzględny i tych ludzi kasuje to właśnie tak nie jest. Najciężej jednak było rozstać się z Rafałem Figlem ponieważ wiele razem przeszliśmy i to był super kapitan, lider tego zespołu. Zdawałem sobie sprawę, że Figo nie będzie grał i to po części było bolesne ale korzystne dla niego w kontekście jego rozwoju, odszedł do Podbeskidzia, awansował z tym klubem do Ekstraklasy i grał tam dobre mecze. Błędy popełniałem natomiast zbyt długo trzymając niektórych zawodników, po czasie mieli pretensje, że nie grają. Piłkarz zawsze będzie patrzał przede wszystkim na siebie i swój rozwój, ja jednak muszę patrzeć na dobro całego teamu i być przede wszystkim sprawiedliwym. Trzeba wygrać rywalizację i obronić się sportowo, to głównie decyduje o tym, kto jest w mojej drużynie.
Dwa, trzy lata temu, kiedy zaczynało być głośno o trenerze Papszunie spotkałem jednego z piłkarzy i zapytałem o Twój warsztat trenerski i o to, czy naprawdę jesteś taki wymagający w każdym aspekcie piłkarskiego rzemiosła. Odpowiedział twierdząco, dodając, że jemu jak najbardziej pasują takie metody. Jak często docierają do Ciebie opinie na temat Twojej pracy i jak na nie reagujesz?
To jest subiektywne odczucie każdego z piłkarzy. Dla jednego pewne rzeczy będą łatwe, dla drugiego trudniejsze. Niektórzy piłkarze czasami opowiadają, jak to się trenuje na Zachodzie, jak tam jest ciężko, ale kto tak naprawdę bronił mu dawać z siebie więcej w Polsce? Kto go ograniczał? Nie znam takich trenerów, którzy mówią zdrowym zawodnikom, żeby trochę lżej trenowali. Zaczynając pracę w Rakowie powiedziałem w jednym z wywiadów, że mnie średnio interesuje, jak piłkarz oceni mój trening, to nie o to chodzi. Wiadomo, że fajnie, gdyby wszyscy schodzili z boiska treningowego zadowoleni i ta atmosfera jest wtedy super, ale wiemy, że to jest nierealne. Wśród tylu profesjonalistów, często z wysokim ego, nie ma możliwości, żeby każdemu wszystko pasowało. Są w klubie piłkarze, których trenuje już kilka lat i nigdy nie słyszałem, żeby któryś z nich narzekał na pracę, którą muszą tutaj wykonać. Wiedzą, że ciężką pracą i zaangażowaniem mogą rozwijać się tak, jak należy. Na pewno nie wszystko zawsze im się podobało, ale ich zaufanie do naszych metod powoduje to, że obie strony są w pełni zadowolne.
Co dalej z Piotrkiem Malinowskim? Jaka będzie jego przyszłość w naszym klubie i czy nie uważasz, że jako człowiek zawsze ogromnie zaangażowany nie zasłużył na to, aby wystąpić w barwach Rakowa na boiskach europejskich?
Zaczynał po prostu przegrywać rywalizację i rozumiem, że zarówno jemu jak i zapewne kibicom dość ciężko to zrozumieć, że nie będzie miał już możliwości występów w pierwszej drużynie Rakowa. Czuje się dobrze, przede wszystkim fizycznie a jednak trener nie stawia na niego, co tu jest nie tak? Wydaje mi się, że podchodzę do chłopaków bardzo szczerze i jeżeli mam co do któregoś jakieś plany to nie czekam, nie gram na czas tylko mówię jak wygląda sytuacja. Piotr na pewno chce jeszcze pograć na dobrym poziomie i dopóki ma zdrowie to zapewne będzie dążył do tego, żeby nie zawiesić jeszcze butów na kołku, myślę, że jego przyszłość niebawem się wyklaruje i sam zainteresowany będzie mógł powiedzieć coś więcej na ten temat.
Czy kiedy do sztabu szkoleniowego dołącza nowa osoba musisz jakoś zmienić swoją organizację pracy, czy po prostu dostaje swój zakres obowiązków, przedstawiacie mu swoją wizję i musi się dostosować?
Na pewno jest czas na wdrożenie i adaptacje. Ja teraz mocno postawiłem na ludzi doświadczonych, mających dużo większą wiedzę niż ja. Trener Tkocz, Darek Skrzypczak, Łukasz Becela, Maciek Krzemień to już są ludzie z wyższej półki i te zmiany mają na celu pociągnięcie także mnie do przodu i żebyśmy wszyscy jako drużyna mogli wejść na wyższy poziom. Idea jest taka, żeby zapewnić zawodnikom jeszcze większą opiekę trenerską. Nowe osoby zazwyczaj już wcześniej zapoznają się z naszymi standardami pracy i modelem gry więc to przyjście do sztabu zawsze jest już trochę ułatwione.
Co odpowiedziałbyś wszystkim tym, którzy dość sceptycznie podchodzą do kolejnych nieoczywistych transferów w naszym klubie. Często, szczególnie w mediach społecznościowych wylewa się fala żalu i niezrozumienia dla tych decyzji. Czy wciąż jest tak, że bierzemy zawodników, których trzeba odbudować, widzicie w nich potencjał a dodatkowo cena jest stosunkowo niska?
Te wszystkie komentarze kibiców to niedołączony element sportu, gdyby ich nie było to znaczy, że nie ma zainteresowania Rakowem, nie mam z tym absolutnie problemu. Oczywiście, te transfery są nieoczywiste, natomiast zdajemy sobie sprawę razem z niektórymi zawodnikami o których zapewne mowa, że nie są jakimiś wielkimi graczami ale mogą się tutaj odbudować, rozwinąć, a nam bardzo pomóc. Na żadnym zawodniku których hejtowano się nie zawiodłem. Zauważmy też, że dostajemy pieniądze za transfery tych nieoczywistych piłkarzy, którzy odchodzą od nas do innych klubów, pokazuje to, że jednak nie są tacy słabi i bezwartościowi jak to się często słyszy. Wraz z rozwojem drużyny zapewne dojdzie do sytuacji, że te transfery będą musiały być na wyższym poziomie. Wydaje mi się jednak, że ciągle to zaufanie kibiców do naszych transferów rośnie, chociażby przykład Gutka, którzy znacznie przyczynił się swoimi golami do zdobycia przez nas Pucharu Polski, ale nie chodzi tutaj tylko o bramki ponieważ dla mnie liczy się ostatecznie wynik całej drużyny. Co mi po tym, że nasz napastnik zostanie królem strzelców, a ostatecznie zajmiemy w tabeli 7 miejsce i odpadniemy w półfinale Pucharu Polski?
Od mało znanego piłkarskiej Polsce trenera stałeś się człowiekiem z pierwszych stron sportowych gazet. Czy taka sława może uderzyć do głowy? Jak zmieniłeś się jako człowiek przez te 5 lat?
Myślę, że może uderzyć i niektórym na pewno uderzyła, natomiast ci co mnie znają i przebywają ze mną na co dzień potwierdzą, że tak nie jest a wręcz odwrotnie, ja dzisiaj jestem dużo spokojniejszym i wyrozumiałym człowiekiem niż byłem, kiedy tu przyjechałem. Wiadomo, trudno też ocenić siebie samego, ale wydaje mi się, że staram się wykorzystywać tą moją obecną sławę w dobry sposób, kiedy mogę komuś pomóc, nie tylko finansowy ale także biorąc udział w jakichś akcjach czy odsyłać zdjęcia lub inne pamiątki z moim podpisem dla tych, którzy proszą o to w listach.
Na konferencjach, podczas rozmów jesteś człowiekiem spokojnym, rzadko zmieniającym nawet ton rozmowy. Będąc jednak w pobliżu ławki trenerskiej podczas meczu często dzielisz się na gorąco swoimi opiniami z sędziami. Czy czasami nie jest ich za wiele? W taki sposób można przecież zapracować sobie na to niską ocenę u kolejnych sędziów i w efekcie na żółte i czerwone kartki.
Wiadomo, że mam problem z niektórymi sędziami i to nie jest tajemnicą. Myślę jednak, że ci co bacznie obserwują mecze Rakowa wiedzą o które osoby chodzi ponieważ najzwyczajniej w świecie skrzywdzili nas niejednokrotnie swoimi decyzjami, a ze złymi decyzjami nie zgodzę się nigdy. Wydaje mi się, że na tyle dobrze analizuje mecz i nim żyję, że potrafię ocenić, czy są to decyzje, które są podejmowane z pewną premedytacją i to mnie najbardziej irytuje. Tu nie chodzi o rzuty karne czy czerwone kartki tylko takie podgwizdywanie, wolny, aut, puszczenie faulu i to wybija chłopaków z rytmu i ma ogromny wpływ na wynik, szczególnie gdzie mecz jest wyrównany. Każdy może popełnić błędy i ja nie rzucam się na sędziów z byle powodu tylko wtedy, kiedy widzę jakie absurdalne sytuacje mają miejsce. To są pojedyncze przypadki ale będę z tym walczył chociaż wiem, że to jest trudny i drażliwy temat.
Czy pośród tych meczów, które do tej pory prowadziłeś jako trener Rakowa są takie, które szczególnie zapadły Ci w pamięci?
Ciężko grało nam się tutaj na Limanowskiego kiedyś z Puszczą Niepołomice, Margol strzelił wtedy bramkę na wagę zwycięstwa i tego na pewno nigdy nie zapomnę, oj ciężki to był mecz… Oprócz tego może trochę oczywiste, ale ten mecz z Legią w pucharze był niesamowity, ten gol Andrzeja w dogrywce – petarda. Ciekawe, czy jest gdzieś nagrane to, jak mówiłem przed dogrywką, że na pewno nie będzie karnych i wygramy mecz po 120 minutach jego trwania.
Transfery lubią ciszę. Czy były takie przypadki, że trwały rozmowy z jakimś piłkarzem, który miał wzmocnić Raków a poprzez jakieś wycieki do mediów ktoś nas wyprzedzał ?
Martwi, jak coś wypływa natomiast trzeba sobie powiedzieć, że zazwyczaj są to przypadki, które wynikają po prostu z rozmów pomiędzy różnymi piłkarzami. Była taka sytuacja, że rozmawiając z jednym piłkarzem okazało się, że wie już o swoim koledze, z którym także były prowadzone rozmowy – wiadomo, ten powiedział w swoim klubie, ten drugi w swoim i to jakoś idzie w świat. Czasami jest tak, że jeżeli rozmowy trwają zbyt długo to nie dochodzi ostatecznie do finalizacji.
Mnie jako kibica, który przez lata dopingował na Rakowie z trybun swoich kolegów ze szkoły czy osiedla bardzo boli brak wychowanków w Rakowie. Często mówisz w wywiadach, że chcemy promować młodych Polaków, tylko dlaczego nie tych trenujących w Częstochowie ?
Nie ma na ten moment materiału, który sprostałby naszym oczekiwaniom. Ja właściwie nigdy nie bałem się i zapewne nie będę się bać grać młodymi chłopakami. Jeżeli pojawiłby się jakiś zawodnik, który by dobrze rokował to od razu zabieramy go do pierwszej drużyny, to oczywiste. Był niedawno temat jednego z młodych chłopców, który odszedł do pierwszoligowego zespołu właśnie z Rakowa i nie może się tam przebić do pierwszego składu. Pytań i pretensji w kierunku mojej osoby było w tym przypadku wiele, ale życie wszystko szybko weryfikuje. Słyszy się o jakimś konflikcie i tak sobie myślę, czy ktoś naprawdę myśli, że pozwoliłbym, żeby jakiś wyróżniający się zawodnik cierpiał z tego powodu ? Przecież to irracjonalne, to jest absurd. Jeżeli taki chłopak odejdzie do innego klubu i zrobi tam karierę to największą wtopę wizerunkową zaliczam ja.
Jak się z nami, kibicami Rakowa żyje przez te 5 lat? To chyba fajne uczucie będąc trenerem drużyny, której fajni jeżdżą naprawdę zawsze i wszędzie.
Podchodzę do tego bardzo emocjonalnie, niejednokrotnie podkreślałem to na konferencjach pomeczowych, że brakowało mi wsparcia właśnie kibiców bo tych zwycięstw było bardzo dużo a niestety większość przy pustych trybunach. Nie ma co się oszukiwać, że wsparcie fanów nam ogromnie pomaga, kiedyś faktycznie może trochę mniej to doceniałem ale po czasie zacząłem dostrzegać jak bardzo jesteście dla nas ważni. Jeżeli chodzi o mecze wyjazdowe szczególnie zapadł mi w pamięć mecz na Podbeskidziu, gdzie doping kibiców czerwono-niebieskich mega niósł się po całym stadionie. Mam nadzieję, że pełna normalność wróci jak najszybciej i będziecie mogli nas wspierać zarówno na meczach domowych jak i wyjazdowych.
Dziękuję za poświęcony czas.
Dziękuję, pozdrawiam.