22.01.1863-Częstochowa pamięta!
2013-01-24Raków Częstochowa – Stomil Olsztyn 1:0 (1:0)
2013-01-30Po dłuższej przerwie wyjazdowej na kadrę , spowodowanej Mistrzostwami Europy, pojawiła się informacja, że PZPN zakontraktował na sierpień, dwa tygodnie przed rozpoczęciem eliminacji do MŚ 2016 mecz w Tallinie z Estonią . Rywal kibicowsko jak i piłkarsko marny, jednak głód zobaczenia nowego miejsca w europie i zaliczenia kolejnej przygody jak zwykle wygrał :-).
Szybka organizacja i już było wiadomo, że chętnych nie brakuje. Tak więc wynajmujemy dwa busy do których wsiadło 14 osób plus 3 zaprzyjaźnionych kibiców Unii Oświęcim.
Na mecz postanowiliśmy wyruszyć dzień wcześniej o godzinie 15:00. Droga przez prawie cała Polskę od Częstochowy do Suwałk masakra. Na granicy jesteśmy po 9 godzinach, szybka zmiana kierowców i ruszamy w dalszą drogę. Trasa przez Litwę, Łotwę minęła bardzo szybko ale nie ze względu na szybkie autostrady, bo ich tam nie ma, tylko dlatego że ruch aut w tych krajach można porównać do nas w latach 80, po prostu chyba co dziesiąty ma auto :-). Droga międzynarodowa i cały czas jeden pas. O godzinie 8 rano meldujemy się w Tallinie i od razu szukamy naszego hostelu co by się odświeżyć i wyruszyć na miasto. Po lekkich problemach odnajdujemy wreszcie nasz nocleg, który był usytuowany 50m od portu. Wbijamy i lekki szok, teraz wiemy dlaczego zapłaciliśmy tak tanio. Stojąc i rozkładając ręce na boki dotykało się dwóch ścian. Łazienka ogólnodostępna na korytarzu, nie wyglądająca za ciekawie :). Po załatwieniu wszystkich spraw wyruszyliśmy na miasto.
Pierwszym punktem był stadion, w celu zakupienia wejściówek. Po dotarciu pod stadion kasy były zamknięte, tak więc ruszamy dalej. Miasto bardzo ładne w klimacie innym niż w europie oraz nie takie tanie jak każdy się spodziewał. W centrum z miejsca rzuciły nam się w oczy setki żółtych taksówek z numerem telefonu 1921. Dzwonisz na 1921 i podstawia się taksówka :-). Estonia jako kraj bardzo się rozwinęła ceny jak u nas. Po zwiedzeniu starego miasta i centrum udajemy się w kierunku busów zaparkowanych pod hostelem. Jak wiadomo Tallin jest nadmorskim miastem i nie można było nie skorzystać z okazji :-). Morze jeszcze zimniejsze niż u nas w dodatku plaga meduz mniejszych i większych, która odstraszyła parę osób. Miejscowi wchodzili bez oporów tak więc i u nas znalazło się kilku śmiałków, którzy skorzystali z kąpieli w morzu. Jako, że czas upływał nieubłaganie bo do meczu zostało niedużo czasu postanowiliśmy zawijać się do busów. Po drodze na stadion podbiliśmy pod nocleg, żeby zabrać flagę i parę potrzebnych rzeczy. Podjeżdżając pod stadion już można było zauważyć grupki Polskich kibiców. Po kilkanaście lub kilka osób z różnych ekip. Szybki zakup biletów i wbijamy na stadion. Stadion bardzo ciekawy kameralny o pojemności 9.692, cztery kryte trybuny z fajnym zapleczem gastronomiczno-handlowym. Polaków na meczu ok 400 osób , a sam mecz bez historii 1:0 w plecy z amatorami !!!!
Zniesmaczeni wychodzimy ze stadionu do busów i na miasto, które nocą obudziło się do życia i kwitło na całego. Masa klubów nocnych z pięknymi kobietami :-). Czas mijał i musieliśmy wracać do hostelu , żeby rano wyruszyć w drogę do domu. Trochę osób zostało dopić to co zostało a reszta poszła spać. Pobudka o 9:00 rano szybki prysznic, nagle panika w busie wyrwany zamek. Jak się okazało złodziejaszki „obrobili” busa, ale przywłaszczyli sobie tylko TERMOS Z HERBATĄ kolegi B. Wszyscy w śmiech ponieważ w aucie na widoku leżał panel od radia, 60 litrów ropy, telefon komórkowy 🙂 . O godzinie 10:00 ruszamy w drogę powrotną.
Powrót minął na kilku zabawnych sytuacjach spowodowanych przez chłopaka od termosu :), chyba ta strata go podłamała na tyle, że nie widział jak kierowcy mrugali i złapał go patrol, dobrze, że miał przy sobie dolary, które w tych krajach są bardzo mile widziane, policjanci zawinęli dolce w kieszeń 🙂 a my ruszyliśmy dalej. Jak by tego było mało pan termos jadąc jako drugi pomylił zjazdy i pojechał dalej :), więc chwile musieliśmy się szukać. B zdecydowanie miał pechowy dzień :). W Polsce jesteśmy ok godziny 19:00, stajemy na ciepły posiłek i dalej w drogę do domu . W Częstochowie jesteśmy na godz 3:00. Wyjazd zaliczamy do udanych i z niecierpliwością czekamy na następny za dwa tygodnie do Podgoricy w Czarnogórze rozpoczynający zmagania Polski w eliminacjach do MŚ 2014.