Raków – Puszcza Niepołomice[28.09.2024][RELACJA Z TRYBUN]
2024-09-30Dzień Pamięci Trenera Legendy
2024-10-07Trener Papszun, dla którego był to jubileuszowy trzysetny mecz w roli trenera Rakowa, w związku z absencją Patryka Makucha i pauzą za nadmiar żółtych kartek Jonatana Brauta Brunesa postawił na nietypowe rozwiązanie na pozycji numer dziewięć, bowiem to Ivi Lopez wyszedł przed Adriano Amorimem i Michaelem Ameyawem. Hiszpan występował w tej roli bardzo sporadycznie, ale w tę sobotę od samego początku utrudniał życie Rossiemu i Mammadovowi, który po kontuzji więzadeł Cichockiego, wrócił do jedenastki radomian.
Pierwsza połowa to wyraźna przewaga czerwono-niebieskich, którzy nie pozwalali gospodarzom praktycznie na nic. Swoją szansę podopieczni Bruno Baltazara mogli zwietrzyć po dwóch łatwych pomyłkach Rundicia, ale obyło się bez zagrożenia pod bramką Trelowskiego. W ofensywnej grze częstochowian bardzo ważnym elementem była decyzyjność na dwudziestym metrze na połowie miejscowych, którzy po stratach piłki zostawiali naszym zawodnikom wyjątkowo dużo miejsca.
Przyjezdni mieli również sporo swobody w bocznych strefach. Na swoje trafienia po dośrodkowaniach Iviego i Jeana Carlosa polowali kolejno Amorim oraz Tudor, ale Brazylijczyk w doskonałej sytuacji się poślizgnął, a strzał Chorwata po nodze obrońcy minimalnie minął bramkę. Medaliki dopięły swego na niespełna kwadrans przed przerwą. Lopez wymusił ruch Ameyawa na prawej flance, a dogranie przed bramkę sfinalizował uderzeniem przy dalszym słupku Ivi! Gościom udało się ostudzić pierwszy zapał przeciwnika po stracie bramki.
Po powrocie z szatni było już widoczne, która drużyna goni rezultat, a która go broni. Gospodarze, których ofensywę odmienił wprowadzony za Wolskiego Alves, straszyli stałymi fragmentami gry, jak i atakami ze skrzydeł i dośrodkowaniami w kierunku dwumetrowego Rochy. Niebezpiecznie zrobiło się, kiedy potężną bombę z dystansu po rzucie rożnym posłał Outtara, ale Trelowski wybronił tę próbę na raty. Na naszym przedpolu kotłowało się coraz częściej, a w pewnym momencie trybuny po wbiegnięciu Alvesa w pole karne i interwencji Rundicia domagały się jedenastki.
Na finiszu spotkania radomianie musieli postawić wszystko na jedną szalę, więc graliśmy wręcz od bramki do bramki. W powietrzu wisiał zarówno gol kończący rywalizację, jak i wyrównanie. Znakomitą obroną po strzale głową Henrique, który poszedł w kozioł, uratował nas “Trelu”. Na murawie pojawił się Diaz i natychmiast wypracował sobie wyborne sytuację pod bramką Kikolskiego, których nie potrafił wykorzystać. Tym razem jednak nie musieliśmy się stresować do ostatniej sekundy. Wynik na samym początku regulaminowego czasu gry zamknął świetnym strzałem zza pola karnego Kochergin i było już po sprawie. Kolejna dobra informacja to powroty do pełnej dyspozycji Makucha i Arsenicia, którzy wsparli zespół w końcówce.
Raków ma powody do zadowolenia, bo ponownie zgadzają się nie tylko trzy cenne punkty, ale również dłuższymi fragmentami styl. Wchodzimy w następną przerwę reprezentacyjną w świetnych humorach i czekamy na następne wyzwania. Za dwa tygodnie przy Limanowskiego 83 w arcyważnym meczu podejmiemy Pogoń Szczecin.
Radomiak Radom – Raków Częstochowa 0:2 (0:1)
Radomiak Radom: Kikolski – Henrique, Mammadov, Rossi, Ouattara – Peglow, Kaput (Jordao), Donis, Wolski (Alves), Grzesik (Leandro) – Rocha
Raków Częstochowa: Trelowski – Rundić (Arsenić), Rodin, Mosór – Jean Carlos, Kochergin, Berggren (Barath), Tudor – Amorim (Otieno), Ameyaw (Diaz), Lopez (Makuch)
Bramki: 33`Lopez, 90+1` Kochergin
Żółte kartki: Henrique, Ouattara, Rossi, Alves – Mosór
Autor: Kamil Bednarski