ZBYSZEK DOBOSZ – PAMIĘTAMY!
2024-09-29Raków Częstochowa pokonał Puszczę Niepołomice 2:0 w meczu dziesiątej kolejki PKO Ekstraklasy. To trzecie zwycięstwo naszej drużyny z rzędu i szóste w tym sezonie! Podopieczni trenera Papszuna rozprawili się z ekipą z Małopolski w ostatnim kwadransie pierwszej połowy.
Wyjściowa jedenastka czerwono-niebieskich na to spotkanie była nie lada niespodzianką dla części Medalików. Głównie za sprawą ofensywnej formacji, bo na pozycji numer dziewięć wybiegł Tomasz Walczak, który w ciągu tygodnia dopiero zadebiutował w pierwszym zespole, a za jego plecami znaleźli się Adriano Amorim oraz Ivi Lopez - powracający do pierwszego składu po 537 dniach i meczu kontrolnym właśnie z Puszczą Niepołomice, w którym doznał koszmarnej kontuzji ACL. Na ważną zmianę zdecydował się także trener Tomasz Tułacz, który w bramce wystawił Michała Perchela, zastępując Kewina Komara.
Raków od razu ruszył do ataku. Jeszcze przed upływem pierwszej minuty futbolówkę z lewego sektora dograł Stratos Svarnas, ale zablokowany został Walczak, a techniczne uderzenie Vladyslava Kochergina złapał Perchel. Swoją szansę na objęcie prowadzenia miały potem Żubry, jednak groźny strzał Jina-Hyuana Lee z rzutu wolnego odbił się od poprzeczki. Miejscowi też sprawdzili obramowanie bramki niepołomiczan, kiedy do zagrania Frana Tudora w szesnastce pokazał się Jean Carlos, lecz przy strzale, który minął golkipera, naszemu wahadłowemu zabrakło szczęścia. Ale 28-latek, który był jednym z najjaśniejszych ogniw na murawie, doczekał się swojej chwili.
Gospodarze napoczęli bowiem rywala tuż po upływie pół godziny gry. Najpierw bramkarza sprawdził z dystansu Amorim, do odbitej piłki ruszył Ivi, a jego próba dobitki głową zamieniła się w zgranie, które zamknął z najbliższej odległości przy słupku Carlos. Kilka chwil później to znów brazylijsko-hiszpański duet wypracował bramkę dla częstochowian. Blisko narożnika pola karnego sfaulowany został znów nieuchwytny Silva, a fantastycznym strzałem z rzutu wolnego jak za dawnych czasów popisał się nie kto inny jak Ivi Lopez! Ulubieniec kibiców wyściskał trenera Marka Papszuna, a obiekt przy Limanowskiego eksplodował. Możemy mówić o iście królewskim powrocie.
Druga połowa nie przyniosła takich emocji. Częstochowianie spuścili z tonu i za wyjątkiem dwóch okazji po dośrodkowaniach Carlosa i Tudora, nie mieli żadnych sytuacji do podwyższenia prowadzenia. Po krótkiej chorobie do gry wrócił Jonatan Braut Brunes, który niestety już wykartkował się na następny mecz w Radomiu z Radomiakiem, a większy kredyt zaufania otrzymał Peter Barath. Ofensywy nie zdołali za bardzo ożywić Michael Ameyaw z Jesusem Diazem, który przed trzema dniami złamał nos. Kolejną serią stałych fragmentów gry punktu zaczepienia szukała Puszcza. Po kombinacyjnym wykonaniu rzutu wolnego niepołomiczanie trafili do bramki Trelowskiego, ale z pozycji spalonej. Kacper bez większych obaw zachował swoje szóste czyste konto w trwających rozgrywkach.
Raków Częstochowa - Puszcza Niepołomice 2:0 (2:0)
Raków Częstochowa: Trelowski - Svarnas, Rodin, Mosór (Rundić) - Jean Carlos, Berggren, Kochergin (Barath), Tudor - Lopez (Diaz), Amorim (Ameyaw), Walczak (Brunes) Puszcza Niepołomice: Perchel - Siplak (Okoniewski), Yakuba, Craciun, Mroziński - Serafin (Walski), Hajda (Revenco), Abramowicz, Lee, Tomalski (Kogut) - Kosidis (Pieprzyca) Bramki: 32` Jean Carlos, 38` Lopez
Żółte kartki: Rodin, Kochergin, Brunes - Serafin, Hajda, Mroziński
Autor: K.Bednarski