Festiwal nieporadności z Cracovią na Limance [RELACJA]
2024-07-29GKS Katowice – Raków [3.08.2024][RELACJA Z TRYBUN]
2024-08-04Raków Częstochowa odczarował obiekt GKS-u Katowice w najwyższej klasie rozgrywkowej, wygrywając pierwszy mecz przy Bukowej w elicie po czterech porażkach w latach 90. Mimo dużych problemów Medaliki pokonały kolejnego beniaminka i zanotowały drugie zwycięstwo w sezonie 2024/2025.
Marek Papszun zdecydował się na dwie roszady w składzie względem pierwszych dwóch meczów. Mateja Rodina zastąpił Stratos Svarnas, co spowodowało, że na pozycję centralnego stopera został przesunięty Bogdan Racovitan, a Dawid Drachal zameldował się na dziesiątce w miejsce Adriano Amorima. W jedenastce gospodarzy z wiadomych względów zabrakło świeżo sprowadzonego spod Jasnej Góry Bartosza Nowaka. Pierwszy razem w wyjściowej jedenastce pokazał się wracający do Polski Mateusz Kowalczyk.
Częstochowianie rozpoczęli nie najlepiej. Czerwono-Niebiescy nie zbierali zbijanych piłek w środku pola i to katowicka ekipa napędzała swoje ataki, kreując sobie groźniejsze sytuacje. Przy jednej z nich, po wyrzucie z autu na wysokości szesnastki do przedłużonej futbolówki dopadł Aleksander Komor, ale jego uderzenie nożycami wyłapał Kacper Trelowski. W poczynaniach młodego bramkarza była widoczna pewna nerwowość i dopuścił się on kilku błędów, które na szczęście nie zamieniły się w stratę goli. Nasza drużyna wykorzystała gorszy moment Gieksy i objęła prowadzenie w 30. minucie. Do odchodzącego dośrodkowania Frana Tudora dopadł Jean Carlos Silva, który strzałem głową po koźle pokonał Dawida Kudły. Nadal nie mogliśmy jednak powiedzieć, że Medaliki w stu procentach kontrolują przebieg starcia. Wyrównaniem zapachniało tuż przed gwizdkiem do szatni. Z dośrodkowaniem Borji Galana z rzutu wolnego ponownie spotkał się Komor, ale strzał nad poprzeczkę przeniósł instynktownie "Trelu".
Przed początkiem drugiej odsłony pojedynku sztab Czerwono-Niebieskich Peter Barath profilaktycznie zastąpił bezbarwnego tego dnia Vladyslava Kochergina. Przyjezdni pozwolili jednak od pierwszej minuty zepchnąć się na swoją połowę jeszcze niżej. Chwilę po wejściu Węgier otrzymał niedokładne podanie od Svarnasa, ale Adrian Błąd nie zdołał tego wykorzystać i uderzył sytuacyjnie obok bramki. Do końca meczu Gieksa zagrażała wygranej Rakowa przy stałych fragmentach gry. Jeden z rzutów wolnych zamykał na dalszym słupku Lukas Klemenz, jednak perfekcyjny na linii bramkowej był w sobotę Trelowski. Nietypowy incydent miał miejsce w 80. minucie, kiedy "wędkę" otrzymał nowy napastnik częstochowian, Jonatan Braut Brunes, który zdążył tylko złapać żółtą kartkę. Triumf naszego zespołu mógł być bardziej okazały, ale wypracowaną stuprocentową sytuację zmarnował fatalną finalizacją Erick Otieno. Dobre wejście z ławki zaliczył za to Adriano Amorim. W samej końcówce za schodzącego z urazem Racovitana oglądaliśmy Rodina.
Raków "wymęczył" zwycięstwo na "Blaszoku" i czeka na kolejne wyzwania. W następny piątek podejmiemy przy Limanowskiego 83 Lecha Poznań, który pokonał Lechię Gdańsk 3:0. Do stolicy Pomorza nasi piłkarze udadzą się za niespełna trzy tygodnie, ale wcześniej w planie znajduje się wyjazd do Zabrza.
GKS Katowice - Raków Częstochowa 0:1 (0:1)
GKS Katowice: Kudła - Komor, Jędrych, Klemenz - Rogala, Repka, Kowalczyk, Wasielewski - Błąd, Galan, Zrelak
Raków Częstochowa: Trelowski - Pestka, Svarnas, Racovitan - Jean Carlos, Berggren, Kochergin (Barath), Tudor - Drachal, Crnac, Makuch
Bramki: 30`Jean Carlos
Żółte kartki: Brunes, Trelowski
Autor: K.Bednarski