Górnik Zabrze -Raków [18.08.2024][RELACJA Z TRYBUN]
2024-08-19Poznaliśmy rywala w Pucharze Polski
2024-08-20Za nami przedostatni mecz piątej kolejki PKO BP Ekstraklasy, w którym Raków Częstochowa udał się do Zabrza, by zmierzyć się z tamtejszym Górnikiem. Niestety po raz kolejny w tym sezonie gra nie wyglądała dobrze, a mecz skończył, podobnie jak przed tygodniem, bezbramkowym remisem.
Marek Papszun po raz kolejny wystawił bardzo podobną jedenastkę w stosunku do poprzednich meczów tego sezonu. Na lewym wahadle zagrał Eric Otieno i…. po raz kolejny nie zachwycił.. Na prawym stoperze zagrał Tudor, a reszta składu została niezmieniona – ponownie mogliśmy oglądać w akcji Berggrena, Kochergina i Jean Carlosa, a z przodu tercet Amorim – Crnac – Makuch. Przed meczem minutą ciszy została uczczona pamięć Franciszka Smudy – legendarnego trenera, byłego selekcjonera reprezentacji Polski, a krótko po tym rozległ się pierwszy gwizdek.
Raków zaczął bardzo źle, a Marek Papszun sprawiał wrażenie zdziwienia tą sytuacją. Jeszcze bardziej trener Medalików był zdziwiony w 10. minucie, kiedy to sędzia Kuźma podyktował rzut karny. My również byliśmy zdziwieni, gdyż interweniujący Pestka zagrał piłkę ręką, ale tą samą ręką podpierał się o murawę. Zgodnie z przepisami nie jest to rzut karny i każdy o tym wiedział. Każdy z wyjątkiem Pana sędziego, który jedenastkę podyktował. Na szczęście chwilę później po interwencji VAR-u ją odwołał. Pierwsza dobra sytuacja Rakowa to 20. minuta, kiedy to Crnac z Makuchem przeprowadzili kapitalną dwójkową akcję. Chorwat zagrał do Polaka a ten odegrał piłkę i wyprowadził Ante na czystą pozycję. Niestety Crnac sytuację sam na sam zmarnował w fatalny sposób i na tablicy wyniku dalej był bezbramkowy remis.
Okazało się jednak, że Berggren postanowił przebić osiągnięcie Crnaca. Szwed po dobrej wymianie w środku pola również znalazł się w sytuacji sam na sam z Szromnikiem i to z odległości mniejszej niż 11 metrów. Do strzału składał się jednak wieki i ponownie bramkarz Górnika wyczuł intencję strzelca fantastycznie zbijając piłkę. W pierwszych 45. minutach znowu kompletnie niewidoczny był Amorim. Brazylijczyk znowu nie przekonał, zmarnował świetną okazję po dograniu przed bramkę z lewego skrzydła i zastanawia nas dlaczego dalej występuje w pierwszym składzie. To samo tyczy się Otieno, który co prawda był widoczny, ale nic z tego nie wynikało.
Kilka razy stracił piłkę, a najbardziej zapamiętamy jego strzał na końcu pierwszej połowy, po którym piłka prawie wyleciała ze stadionu. W przerwie został zmieniony przez Drachala, co kompletnie nas nie dziwi. Pierwszy raz w tym roku na murawie pokazał się za to Rundić, który zastąpił Pestkę obciążonego żółtą kartką. Raków w pierwszej połowie grał zdecydowanie lepiej niż w poprzednich pierwszych odsłonach, ale znowu brakło skuteczności. Na plus zdecydowanie Berggren (oprócz zmarnowanej setki), Szwed zdaje się mieć oczy dookoła głowy. Fenomenalnie wyprowadza piłkę i w pierwszej części meczu większość akcji przechodziła przez niego. Trójkolorowi osłabieni urazem Lukasa Podolskiego, za którego na boisku pojawił się Norbert Wojtuszek, do gwizdka na przerwę nie pokazali niczego interesującego.
Umówmy się, druga połowa była beznadziejna. Sytuacji było jak na lekarstwo, a w większości akcji brakowało ,,kropki nad i”. Dwie dobre okazje miał Amorim – w pierwszej został zablokowany, w drugiej jego strzał obronił Szromnik. Brazylijczyk został później zmieniony przez Lamprou, ale ta zmiana nic nie wniosła. Do głosu coraz częściej dochodził Górnik i tak w 67. minucie po petardzie Dominika Szali piłka wylądowała na poprzeczce. Był to strzał z dystansu, ale trzeba powiedzieć, że mało brakło, a bylibyśmy świadkami fantastycznego gola. W 83. minucie klub z Zabrza znowu był bliski strzelenia gola po dobrej akcji na skrzydle, ale strzał jednego z zawodników zabrzan o centymetry minął bramkę. Nic więcej ciekawego, oprócz fantastycznej atmosfery na stadionie w Zabrzu, nie odnotowaliśmy. Może poza jednym przyspieszeniem w środku wprowadzonego Brunesa, po którym czerwono-niebieskim znów zabrakło dobrej decyzyjności.
Martwi nas gra Rakowa. Mało co funkcjonuje, a mecze wyglądają bardzo podobnie do tych z poprzedniego sezonu. Kochergin jest cieniem samego siebie, w niczym nie przypomina zawodnika z mistrzowskiego sezonu 22/23. Brakuje także skuteczności. Był to piąty mecz w tym sezonie, Raków nie występuje w pucharach, a gra co by tu mówić… nie rzuca na kolana. Drużyna nie ma lidera, którym kiedyś był Ivi Lopez. Kiedyś kimś takim dyrygentem był też Kochergin, ale znacznie obniżył loty. Musimy mieć nadzieję, że sytuacja ta ulegnie zmianie po powrocie Hiszpana, który ma być gotowy na mecz z Legią.
Górnik Zabrze 0:0 Raków Częstochowa
Górnik Zabrze: Szromnik – Janża, Josema, Janicki, Sanchez (Szala) – Rasak, Hellebrand (Nascimento), Lukoszek, Podolski (Wojtuszek), Ismaheel (Olkowski) – Buksa (Kozuki)
Raków Częstochowa: Trelowski – Pestka (Rundić), Svarnas, Tudor – Otieno (Drachal), Kochergin (Lederman), Berggren, Jean Carlos – Amorim (Lamprou), Crnac, Makuch (Brunes)
Żółte kartki: Wojtuszek, Janicki – Pestka, Tudor, Berggren
Autor: Kamil Głębocki