CZERWONO-NIEBIESKA RODZINA
2022-01-31Wracamy na szlak!
2022-02-02Dwadzieścia lat temu był na Limanowskiego zupełnie inny czas. Na 80-lecie klubu zarząd RKS Raków nie zrobił nic. Żadnych obchodów, ale co gorsza bez żadnej próby ratowania klubu pozwolono by drużyna z hukiem spadła z trzeciej do czwartej ligi. Piłkarze do przedostatniej kolejki rundy jesiennej sezonu 2001/02 zajmowali ostatnie miejsce w tabeli IV ligi i pewnie zmierzali w kierunku piątego poziomu rozgrywkowego. W styczniu 2002 roku działacze chcieli zlikwidować zadłużony RKS Raków. Przyszłość klubu rysowała się w czarnych barwach.
30 stycznia 2002 r. przyszliśmy kibolskim gronem w 20 osób na zebranie sprawozdawczo-wyborcze. Grabarzowi klubu, ówczesnemu prezesowi wręczyliśmy nagrodę za plebiscyt Życia Częstochowy na Kaszanę Roku 2001, ale najważniejsze że zablokowaliśmy pomysł głosowania likwidacji Rakowa. Cwaniaki z zarządu powołali już od zera nowe stowarzyszenie pod nazwą KS Racovia. Jednak gdyby w tym dniu zlikwidowano RKS Raków ze względów formalnych KS Racovia nie miał prawa przejąć tradycji klubu. W owym czasie czerwono-niebiescy mieli już chwile tryumfu za sobą. Był pobyt w ekstraklasie, a gdy przyszedł upadek to więcej było chętnych do dobicia Rakowa, niż do pomocy. Lokalni rywale ostrzyli sobie już zęby na bycie klubem nr 1 w regionie w miejsce Rakowa. Na L83 na meczach często było tylko 30-50 osób na trybunach.
Nikt poza kibolami wtedy Rakowem się nie interesował. Nikt. Tylko Marek Magiera miał jeszcze wolę i nakręcił kilku ludzi, którzy kilka miesięcy później w lipcu od zera powołali do życia Klub Sportowy Raków. I bez względu na to co ktoś mówił później, to właśnie wtedy uratowano Raków. Nigdy wcześniej, ani nigdy później nie było tak dramatycznej sytuacji, że czerwono-niebieska historia miasta mogła zniknąć jeśli nie na zawsze, to na długi czas. Gdy na przełomie lat 2009/10 znów nad Limanowskiego 83 zawisły czarne chmury, wokół barw klubu była już zbudowana solidna społeczność, która była siłą Rakowa. Pamiętacie Gwiazdkę 2009 w Hali Polonia i ilość Rakowiaków na trybunach? Na początku 2002 roku o czymś takim można było jedynie pomarzyć.
Możemy narzekać, że nie doczekaliśmy się stadionu z prawdziwego zdarzenia, że przy takiej pogodzie oglądanie meczu z tych trybun to nie lada wyzwanie, że te wszystkie obostrzenia są irytujące, ale dzisiaj jesteśmy zdobywcą Pucharu Polski, wicemistrzem Polski i zdobywcą Superpucharu Polski. Nie byłoby tego wszystkiego, gdybyśmy w styczniu 2002 roku nie krzyknęli „Nigdy!”. W tamtym okresie niewielu na trybunach zdało test wierności. Dzisiaj być Rakowiakiem jest o wiele łatwiej, więc nie szukajmy wymówek, tylko w niedzielę zapełniamy młyn. Niech się dzieje. Jesteśmy świadkami pięknej piłkarskiej historii Rakowa, ale lepiej to widzieć na żywo niż sprzed telewizora!
NIE ZAMULAJ, DAWAJ DO MŁYNA!