Witaj, świecie!
2010-09-07Danuta Siedzikówna ps. Inka, nazwisko konspiracyjne – Danuta Obuchowicz (ur. 3 września 1928 we wsi OlchówkaGuszczewina k Narewki powiat Bielsk Podlaski, zm. 28 sierpnia 1946 w Gdańsku) – sanitariuszka 4. szwadronu odtworzonej na białostocczyźnie 5 wileńskiej brygady AK. W 1946 w 1. szwadronie działającym na terenie Pomorza.
Śmierć ojca leśniczego i żołnierza AK, Wacława Siedzika w Teheranie (1942), następnie śmierć matki zamordowanej przez gestapowców, takie losy spotkały nieletnią Danutę w dzieciństwie. Po śmierci matki wstąpiła do AK, gdzie odbyła szkolenie medyczne. W czerwcu 1945 została aresztowana za współpracę z antykomunistycznym podziemiem przez grupę NKWD-UB. Została uwolniona z konwoju przez operujący na tym terenie patrol wileńskiej AK Stanisława Wołoncieja „Konusa”, następnie sanitariuszka działała dla”Konusa”, a potem w szwadronach por. Jana Mazura „Piasta” oraz por. Mariana Plucińskiego „Mścisława”. Przez krótki czas jej przełożonym był także por. Leon Beynar”Nowina”, zastępca „Łupaszki”, znany później jako Paweł Jasienica. Danuta Siedzikówna przybrała wówczas pseudonim „Inka”.
Po śmierci „Żelaznego” została wysłana do Gdańska po zaopatrzenie medyczne i tam została aresztowana przez UB rankiem 20 lipca 1946, a następnie umieszczona w pawilonie V więzienia w Gdańsku jako więzień specjalny. W śledztwie była bita, poniżana, pomimo to odmówiła składania zeznań obciążających członków brygady Wileńskiej AK. Została skazana na śmierć 21 sierpnia i zastrzelona przez dowódcę plutonu egzekucyjnego wraz z Feliksem Selmanowiczem ps.?Zagończyk?. Ostatnimi hasłami które wydobyła z siebie „Inka” przed egzekucją były „Niech żyje Polska!” i „Niech żyje Łupaszko”. Wyrok sądu skazujący na karę śmierci jest absurdalny, został on wydany na podstawie fałszywych oskarżeń, zeznań milicjantów – z resztą nie do końca ją obciążających.
Wczesna śmierć matki i ojca Danuty stały się doświadczeniem, które zbudowały świat tej młodej dziewczyny. Była wierna tylko własnym wartościom i wizji patriotyzmu wyniesionej z domu.
Pluton egzekucyjny składający się z dziesięciu ochotników z niewielkiej odległości wystrzelając aż sto pocisków ranił jedynie Danutę w ramię. Po czym została dobita pojedynczym strzałem w głowę przez dowódcę plutonu egzekucyjnego.
To niewiarygodne, ale prawdziwe. Strzelali z odległości czterech metrów i chybili. Wygląda na to, że kiedy zobaczyli, do kogo mają strzelać, celowo nie trafiali, licząc, że zrobi to któryś z pozostałych.
Sprawcy którzy dopuścili się wyroku na niewinnej Danucie Siedzikównej, są do tej pory na wolności, nie została wymierzona wobec nich żadna kara.
Miejmy nadzieję, że historia dzielnej nastolatki poruszy współcześnie żyjących rówieśników. Postawa „Inki” może być ważnym pytaniem, co naprawdę jest ważne. Młodym dziś trudno zachować godność, choć żyją w innych czasach.