Podział punktów pod Klimczokiem
2018-05-06Raków zmierzy się z "Czerwoną latarnią"
2018-05-08Kolejny wyjazd, po kolejne punkty zaliczamy koleją. Kierunek Bielsko Biała. Ruszamy wczesnym popołudniem, od początku wleką się z nami ci co nie trzeba. Po drodze rozdają kilka kwitów, ale ogólnie nie elektryczni. Mamy przesiadkę w Katowicach, która przebiegła sprawnie i już bez przygód do samego celu. Pod dworcem w Bielsku czekają na Nas podstawione autobusy i nimi ruszamy na STADION, (tak z dużych celowo, bo właśnie tak wygląda STADION jaki byśmy sobie w Częstochowie życzyli, nie obiekt na którym klepie się piłę, STADION Rakowa który by gromadził całe rodziny bez względu na aurę, bo przecież cały zadaszony – na miarę naszych potrzeb!). Z miejsca rozpoczyna się wpuszczanie, które co trzeba przyznać odbywa się bardzo sprawnie, w międzyczasie dojeżdża jeszcze kilka aut z Częstochowy i 68 Chemików, którzy wchodzą tuż po rozpoczęciu meczu.
Łącznie tego meldujemy się w sile 294 (226 Raków i 68 Chemik) przy czym dwóch nie wchodzi na stadion. Wszyscy jesteśmy w jednakowych, łączonych koszulkach co daje dobry efekt.
Od początku ruszamy z dopingiem z akompaniamentem bębna, gdzie przy akustyce stadionu daje dość dobry efekt, w drugiej połowie dłuższy czas lecimy z nowym „hiciorem”, który wyszedł bardzo dobrze jak na jego debiut, jeszcze wiadomo do dopracowania, ale może to być nowy HIT na lata. Gospodarze z młynkiem nie dobijającym 100, też dopingują, ale w naszym sektorze nie słyszalni. Trzeba również wspomnieć iż katering dość zacny, a dla miłośników bursztynowego trunku, schłodzone jasne z pianką, co przy panującej pogodzie nie dziwi że lało się litrami. Kopacze remisują, po dość dobrym meczu, dziękujemy im za walkę, jednocześnie skandując co mają zrobić w kolejnym meczu, czyli już w najbliższą środę ze śmierdzielami! Po meczu jesteśmy dość długo trzymani na sektorze, ale przy zasobności ichniejszego kateringu dla wielu nie jest to problem 🙂 Pakujemy się do autobusów i jesteśmy wiezieni na dworzec, tam ładujemy się do pociągu który też dość długo jeszcze stał zanim w końcu ruszył. Tradycyjnie w środku balast który znowu rozsypuje kilka mandatów. Znowu sprawna przesiadka w Katowicach i już do Świętego miasta spokojnie dojeżdżamy grubo po północy.
Dzięki Chemicy za dobre wsparcie!