03.12.2012 Rot Weiss Alhen – Raków Częstochowa
2012-12-06Obchody 31 rocznicy wybuchu stanu wojennego
2012-12-11Na ten mecz szykowaliśmy się od dawna, ponieważ już sporo przed meczem dochodziły nas sygnały, że spotkania w Pecsu, są interesujące z różnych powodów.
Mecz był zaplanowany na sobotę 17.11.2012 o godzinie 18:30 . Z Częstochowy wyruszyło 18 osób z czego 4 osoby pojechały już w piątek , a pozostała czternastka ruszyła w sobotę o godzinie 4:00 rano. Droga do Fehervaru zajęła nam ok 7,5 godziny i ok godziny 12:00 byliśmy na miejscu, zaparkowaliśmy auta i udaliśmy się do pubu kibiców Vidi gdzie czekały na nas osoby które przyjechały w piątek . Szybkie przywitanie i od razu przemieszczamy się na miejsce zbiórki. Ok godziny 13:00 ruszamy razem w +/- 60 osób oczywiście bez żadnej eskorty. Do pokonania mieliśmy jakieś 170 km. W połowie drogi zatrzymujemy się w przydrożnej knajpce, czekamy na resztę aut, robimy okazjonalne zdjęcia, a kto głodny smakuje Węgierskiej kuchni :-). Po około pół godziny dociera reszta aut i w 75 osób ruszamy do Pecs. Na miejscu jesteśmy na 2,5 godziny przed meczem, podjeżdżamy na jedno z osiedli, zostawiamy auta i całą grupą idziemy do baru. Międzyczasie dostajemy info o obcince, tak więc można było się spodziewać atrakcji. Czas leci czekamy i nic. W związku z czym postanowiliśmy przenieść się do centrum miasta do jakiegoś pubu. Po 20 minutach marszu docieramy do jednego z barów w centrum miasta. Pół godzinki i ruszamy pod stadion . Chodzimy sobie po mieście 2 godziny całą grupą. W tym czasie ani jednego patrolu! Muszę przyznać, że niesamowity kraj :-). Pytaliśmy Węgrów jak jest z normalnymi ludźmi bo przecież tylu nas widziało. Odpowiedź: Ludzie na Węgrzech nie mają zapędów społeczniarskich. Ogólnie dla nas szok, bo wiadomo jak u nas jest . Tak więc spokojnie i przez nikogo nie niepokojeni zmierzamy cała grupą pod główne wejście dla kibiców miejscowych. Po dojściu na ok 300m do kas widzimy zamieszanie w szeregach kibiców Pecs , nie zastanawiając się ruszamy na nich i po przebiegnięciu połowy dystansu widzimy, że policja się zbiera i chce nam zagrodzić drogę, fani Pecs poczuli nagły przypływ sił w obecności policji i ruszają w naszą stronę w ok 40 osób, szkoda że nie byli chętni do spotkania na mieście bez obecności stróżów prawa. Jako, że policja na Węgrzech jest trochę niekumata nie zatrzymujemy się i dobiegamy do przeciwników, powalając dwóch na ziemię jednak zdecydowana reakcja policji szybko zgasiła nasze zapędy. Widząc ze nic już nie da się zrobić i mając na uwadze ostatnie przygody z policją w Bratysławie, Basel i Czarnogórze postanawiamy się wycofać bądź co bądź wszystko działo się pod czujnym okiem policji , i tutaj kolejne zaskoczenie. Policja chce nas zaprowadzić spokojnie na sektor :-). Jak powiedzieli tak zrobili i bez jakichkolwiek problemów zaprowadzili nas na sektor gości . Wchodzenie na stadion, typowo Węgierskie – pokazujesz bilet i wchodzisz praktycznie zero trzepania . Wbijamy na sektor i wywieszamy dwie flagi . miejscowych w młynie jakieś 200 osób z kilkoma flagami, odpalają na początku trochę piro, Videoton przyjechał w ok 250 osób wywieszają także kilka flag. Ciekawą rzecz zauważyliśmy za sektorem na cateringu otóż na Węgrzech sprzedaje się na meczu wino 0,75 l w szklanej butli :-). Mecz nie ułożył się po myśli Vidi i zakończył się wynikiem 0:0 . Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że na Węgrzech liczą sie tylko 4 kluby i Videoton właśnie zalicza się do tego grona. Reszta po prostu gra, więc wynik był dla nich zaskoczeniem. Po meczu już w eskorcie idziemy do zaparkowanych aut w centrum, pakujemy się do nich i ruszamy w drogę powrotną do Fehervaru. Po 3 godzinach jesteśmy na miejscu i idziemy do pubu umacniać Polsko-Węgierskie przyjaźnie, jak to bywa w takich sytuacjach tego co sie działo przy umacnianiu zgody i wymianie poglądów nie da się opisać :-). Jedyne co można powiedzieć to tyle: (kto był będzie wiedział) „Hungarian protein is number 1 on the world” 🙂 . Po imprezie która trwała do białego rana, zawinęliśmy się na hotel aby zregenerować siły do powrotu . O godzinie 11 rano w niedzielę musieliśmy zwolnić pokoje , co o dziwo udało nam się zrobić. Ostatnie zakupy palinki oraz jedzenia w tesco i ruszamy wszyscy do domu. Powrót autostradami minęła bardzo szybki. O godzinie 19;00 docieramy do Częstochowy.