Ostatni wyjazd rundy – Brzesko!
2015-11-15Ostatnia eskapada tego roku. Brzesko!
2015-11-19Na wyjazd do dalekiego Kołobrzegu został wybrany transport koleją. Wyruszamy późnym wieczorem w piątek, rejsówką. Do Radomska dojechaliśmy bez ogona, tam dosiedli się Ci których nikt nie lubi, pisali kwity jak weszło i jacyś nerwowi byli, ale kombinowało się tak żebyśmy nie psuli sobie nastrojów ich obecnością. I tak ze zmieniającym się wahadłem dojechaliśmy do Kołobrzegu, z jedną przesiadką po drodze. Na dworcu jeszcze spisywanie, filmowanie i w końcu możemy zaznać trochę swobody od upierdliwców, chociaż i w drodze na plaże wlekli się za nami. Choć pogoda sztormowa, to i przy padającym deszczu i mocno wiejącym wietrze nie zabrakło amatorów kąpieli. Ponieważ pogoda nie sprzyjała opalaniu, każdy rozchodzi się po okolicy szukając schronienia przed deszczem. Zbieramy się wszyscy na dwie godziny przed meczem, wspólne zdjęcia przy piro i ruszamy w drogę na stadion. Męczyciele oczywiście nie byliby sobą gdyby nie zaczęli się czepiać, najpierw czepili się chłopaka który trzymał racę, na szczęście skończyło się bez większych konsekwencji. Natomiast ciężko znaleźć słowa na fakt który miał miejsce w centrum miasta. Zostaliśmy zablokowani, po czym podjechał oddział w zielonych strojach, wyciągnęli chłopaka z tłumu, rzucili na ziemie skuli i wsadzili do suki, żeby wypisać mu mandat!,a to wszystko na oczach zdziwionych i zniesmaczonych przypadkowych ludzi, którzy wyrażali swoją dezaprobatę dla ich zachowania. Natomiast na nasze słowne reakcje odnoszące się do ich zachowania, odpowiedzieli strzałem ostrzegawczym i wycelowaniem broni gładkolufowej w stronę głów z odległości max.metra,nie trudno się domyśleć co by się stało gdyby ta broń wypaliła. Na szczęście tak się nie stało i miejmy nadzieję że takich „kosmitów” wkrótce na ziemi zabraknie. Po całym zamieszaniu,gdy już wszyscy jesteśmy w komplecie, ruszamy w dalszą drogę na stadion. Tam sprawne wpuszczanie i szybko meldujemy się na trybunie.Docierają osoby które dojechały na własną rękę i w sumie w 98 osób jesteśmy obecni na tym wyjeździe. Wywieszamy 4 flagi,prowadząc doping, miejscami dość głośny zważywszy na liczbę i zmęczenie . Miejscowi tworzą młynek w kilkadziesiąt osób na przeciwko naszego sektora, nie wywieszają flag. Po ciekawym i co najważniejsze wygranym meczu udajemy się na dworzec, skąd godzinę po zakończeniu boiskowych zmagań ruszamy w drogę powrotną. Mundurowi ubzdurali sobie żeby Nas wcisnąć do jednego wagonu,ale miejsca było zbyt mało, wobec czego uparcie poprzenosiliśmy się do innych wagonów. W czasie drogi standardowo mandaty fruwały często i za byle co, można było wyłapać kilka kwitów w odstępach kilkuminutowych, więc znaczna część zabrała ze sobą do domu wątpliwe pamiątki z wyjazdu. W Kutnie kolejna przesiadka, kanar się doczepił o brak biletów, trochę się podroczyliśmy, ostatecznie część bilety zakupiła,inni niekoniecznie ale ruszyliśmy dalej, jeszcze przesiadka w Łodzi i dojechaliśmy po ponad 30 godzinnym wypadzie z powrotem do Częstochowy.