Raków rozegra sparing w Niemczech!
2012-11-26Wkrótce kolejne relacje z Videotonu oraz z Reprezentacji.
2012-11-27Po wyprawie do Genk z Vidi przyszedł czas na Szwajcarię, a dokładnie do Basel na Ligę Europejską. Klimat wyjazdów po europie jest tak naprawdę nie do opisania, a tak po prawdzie to z naszym ukochanym Rakowem tego nigdy nie doświadczymy choć na pewno każdy ma taką nadzieję, że może w przyszłości uda nam się pojechać na mecz RKSu w pucharach (Nie krajowych) :-).
Na tą eskapadę wzięliśmy busa do którego wsiadło 9 osób. Mecz w czwartek o 21:00, więc wyruszamy z Częstochowy ze środy na czwartek o północy. Droga minęła szybko ,kto jechał przez niemieckie autostrady to wie że mknie się po nich bardzo wygodnie. Około godziny13 jesteśmy na granicy Niemiecko-Szwajcarskiej niby strefa shengen, ale na granicy pełno celników wyrywkowo trzepią auta :-). Po zakupieniu rocznej winiety w promocyjnej cenie (innych nie mają )na Szwajcarię 40 franków=140 zł ruszamy na miejsce zbiórki z Węgrami które było ustalone 10 km przed Bazyleą. Godzinę później już wjeżdżamy wszyscy do miasta, zostawiamy auta pod stadionem. Idziemy na tramwaj i wyruszamy do centrum. Po dotarciu do celu spotykamy się z cała grupą Vidi w jednym z barów i jest nas ok 100 osób. Ogólnie zajmujemy cały bar, spokojnie sobie imprezujemy ok 5 godzin pod bacznym okiem kilku policjantów.
Generalnie kraju jako tako nie polecam chyba że ktoś jest bogaty :-). Ceny z kosmosu takie przykładowe to np 0,4 l świeżo wyciskanego soku 70 zł, piwo 25 zł, orbit drażetki 12 zł :-). Miedzy czasie dołączali do nas następni fani Vidi, czas mijał na dobrej zabawie i umacnianiu znajomości Polsko-Węgierskiej 🙂 jako że do meczu zostały dwie godziny postanowiliśmy w całej grupie ruszyć z buta na stadion w małej asyście wąsów którzy jak to na zachodzie nie mają takiej spiny jak u nas i z tego co zauważyłem mają można by rzec wyjebane :-). Z centrum wyruszyliśmy w ok 350 osób, po ok 10 min marszu postanowiliśmy się wyrwać przed kordon co bez problemów się udało w jakieś 17 osób, wąsy nie robiły żadnego problemu wręcz nie zwracali na nas uwagi ehh ten zachód :-). Wyprzedziliśmy kordon jakieś 250-300 m i spokojnym krokiem szeroką ulicą zmierzamy na stadion po podejściu pod stadion widzimy jak zza rogu wybiega Basel w jakieś 60 osób wszyscy na czarno nawet ciekawie sie prezentowali my bez namysłu ruszamy na nich choć jest nas tylko 17 osób, gdy już jesteśmy jakieś 50 m od siebie wbiegają miedzy nas wąsy Basel staję a my chcemy przebić się przez psy co kończy się gazowaniem na szczęście psy mają zwykle pieprzówki co niewiele im daje i o dziwo psy nas odpychają, a do ekipy Basel są odwróceni plecami. U nas nie do pomyślenia. Jako, że ciężko się przebić lekko się cofamy i nagle z prawej strony podjechał tramwaj psy się odsuwają i robi się okazja do konfrontacji, Basel to wykorzystuje i wbiegają za tramwaj w ok 35 osób biegniemy tam w 4 osoby żeby nam nie wskoczyli na plecy, ale nie byli skorzy do walki nawet w przewadze po chwili wpadły za tramwaj psy i zaczęły strzelać i to był koniec harców. Szwajcarzy się zawinęli, a my postanowiliśmy wrócić do kordonu, jednak psy zagrodziły nam drogę, zepchnęły na bok w 17 osób a kordon z fanami w asyście wąsów poszedł na stadion.
My czekaliśmy otoczeni, po chwili zaczęły podjeżdżać radiowozy i było wiadome że meczu już nie obejrzymy. Zabierali po kolei każdego na komendę, bardzo skrupulatne sprawdzanie z rozbieraniem do naga włącznie. W celi dochodziły nas sygnały o tym, że ma zostać przejrzany monitoring z całego zajścia, a co za tym idzie ma zapaść decyzja co z nami zrobić. Jak się okazało oględziny monitoringu nie dały policji żadnych podstaw do jakichkolwiek zarzutów dzięki czemu zostaliśmy puszczeni. Wyszliśmy o 1 w nocy i po pożegnaniu się z Węgrami ruszyliśmy do domu. Droga powrotna minęła na spaniu i regenerowaniu sił do Częstochowy, zmęczeni, ale zadowoleni dotarliśmy około godziny 14.00.