Historia spotkań: Zagłębie Sosnowiec – Raków Częstochowa
2012-10-10Informacja wyjazdowa: Sosnowiec
2012-10-12Sobotni mecz z Jarotą nie zakończył piłkarskiego łikendu dla kilkudziesięciu Fanatyków Rakowa, bowiem już w nocy z soboty na niedzielę 5 aut i bus wyruszyło w kierunku Székesfehérváru , gdzie zaprzyjaźniony Videoton podejmował Ferencvaros.
Z Częstochowy w drogę na Węgry udały się 33 osoby z tym, że jedna fura dołączyła do reszty na granicy Polsko – Słowackiej. Droga mija szybko i sprawnie w bardzo wesołym klimacie nim się obejrzeliśmy już dotarliśmy na Węgierską ziemie. W mieście docelowym byliśmy ok 12.00. Po przyjeździe udaliśmy się do baru, gdzie wstęp mają tylko i wyłącznie kibice Videotonu, bardzo fajne i kameralne miejsce położone praktycznie w samym centrum Székesfehérváru. Witamy się z miejscowymi, którzy aktualnie przebywali w lokalu po czym ruszyliśmy w miasto. Dość szybko zainteresowała się nami miejscowa policja jednak byli zupełnie nieelektryczni. O godzinie 13 30 mamy zbiórkę pod galerią po czym udaliśmy się z powrotem do baru, tam czeka już sporo fanów Vidi, generalnie klimat całkiem inny niż u nas. W międzyczasie do miasta zaczyna zjeżdżać się Ferencvaros więc większą grupą stoimy przed barem czekając na „zabłąkane owce” w tym momencie Policja nieco wariuję i ustawia kordon z obu stron baru. Długo nie trzeba było czekać i pierwsze starcia gotowe w ruch idzie gaz i pałki wszystko to bez żadnych konsekwencji. Na godzinę przed pierwszym gwizdkiem zwartą grupą ok 150 osób ruszamy na stadion w mocnej obstawie, z której bez problemu można było się zrywać. Wejście na obiekt to zupełnie inna bajka niż w Polsce, praktycznie zerowa kontrola, kilkaset osób weszło w 1-2 minuty. Vidi tego dnia w młynie około 500 osób, dopingowali cały mecz, żywiołowo i głośno. Zaangażowanie młynkującego sektora robiło wrażenie. My tego dnia przywieźliśmy ze sobą 3 flagi „AVE RACOVIA” oraz wyjazdowe „HSB” i „CN’03”. Gości w sektorze bardzo dużo, ale wydaję się, że liczba 1500 osób, będzie najbliższa prawdy, również ich doping stał na konkretnym poziomie. Przed ostatnim gwizdkiem nad stadionem rozszalała się iście filmowa burza mecz został przerwany, a my ruszyliśmy w kierunku aut nieco się przesuszyć :). Po meczu zostajemy w Székesfehérvárze jeszcze około godziny, w międzyczasie krążąc w 5-6 dyszek licząc na atrakcję, jednak rywala niestety nie napotkano. Powrót do Polski na raty, ale bardzo sprawny wszyscy dotarli do Częstochowy w godzinach wczesno rannych.
Dziękujemy Red – Blue Devils za gościnę! Do zobaczenia w Częstochowie! Hajra Vidi!