Narodowy Dzień Pamięci ?Żołnierzy Wyklętych?
2013-02-2602.02.2013 Videoton – Zalaegerszeg
2013-03-02Dopiero co wróciliśmy z Estonii, a już trzeba było pakować się na następną eskapadę do Czarnogóry, gdzie orły zaczynały eliminacje do mundialu w 2016. Czarnogóra ciekawy i nieznany rywal jak i kraj, tym bardziej zapowiadało się ciekawie nie wiadomo było co nas czeka :-). Mecz rozgrywany był w stolicy kraju Podgoricy, jednak z uwagi na to, że 60 km dalej było morze z pięknymi małymi mieścinkami, na nocleg wybraliśmy miejscowość Budva.
Spotkanie miało się odbyć w piątek o godzinie 20:45 ,a my wyruszyliśmy z Częstochowy w 17 osób w tym 3 kibiców Unii Oświęcim we wtorek o godzinie 4 rano. Plan był taki żeby zameldować się w hotelu w środę z samego rana. Droga autostradami mijała spokojnie, aż do Belgradu, gdzie mieliśmy zjechać z autostrady, po prostu GPS zwariował i się zgubił. Po chwili błądzenia po rozkopanej drodze szczęśliwie trafiliśmy na odpowiedni kurs. Po przejechaniu kilkunastu kilometrów od Belgradu zaczęły się góry, które ciągnęły się aż do samego celu.
Granica Czarnogórska to dwie budki na drodze i nic więcej, ciekawe gdzie chodzą za potrzebą :-). Po przekroczeniu granicy i ujechaniu kilku kilometrów od razu można było zauważyć ,że to dziki kraj, góry ,góry i kilka małych wiosek, dróg dwupasmowych brak czasem nawet to jej w ogóle nie było, przepaście po 2 km w dół ,a brak jakichkolwiek barierek przy jezdni, kozy i krowy biegające po drodze istny busz :). W Budvie meldujemy się w środę o godz. 8 rano. Po zameldowaniu się w hotelu od razu ruszyliśmy na plaże, która była oddalona była od hotelu jakieś 500 m. Pogoda piękna bezchmurne niebo 37 stopni, woda w morzu przezroczysta, widoki nieprzeciętne z jednej strony morze a z drugiej góry :-).
Korzystając z krótkich wakacji jedni się opalają inni na rowerach wodnych sobie pomykali , atrakcji było dużo i każdy mógł wybrać coś dla siebie. Po zajściu słońca postanowiliśmy wrócić do hotelu, aby przygotować się do nocnego zwiedzania miasta. Gdy każdy się ogarnął ruszyliśmy całą grupą na miasto. Po dotarciu idziemy na deptak przy morzu, wypić zakupione trunki. Na miejscu spotykamy 9 kibiców Łady Biłgoraj, którzy dołączają do Naszej wesołej grupy. Międzyczasie udajemy się na disco :). Gdy dotarliśmy okazało się ,że nie nawet ma gdzie usiąść, na szczęście mieliśmy w grupie obrotnego chłopaka, który na szybko zamotał u kelnera lożę i dużą ilość piwa oraz coli w wyjątkowo dobrej cenie (twenty beers and four cola 69 euro) 🙂 .
Impreza godna polecenia, jednak ku naszemu zdziwieniu skończyło się o godzinie 24 :-(. Do następnej dyskoteki nie zostaliśmy wpuszczeni ze względu na naszą dużą liczebność. Postanowiliśmy iść na deptak i tam zakończyć imprezę. W drodze do „centrum” chłopaki z Biłgoraja odpalają trzy race, momentalnie nie wiadomo skąd pojawił się patrol miejscowej policji, chcąc zabrać odpalających na dołek. Jako , że wcześniej poszła duża ilość trunków chłopaki nie reagowali na wołanie i postanowili odbić zawiniętych. Oczywiście policji się to nie spodobało, jeden nawet przeładował broń, zrobiło się krótkie zamieszanie, ktoś od nas popchnął policjanta i zaczęła się jazda, która zakończyła się dla nas zawinięciem i niezłym wpierdalem. W momencie pojawiło się więcej policji wspartej miejscowymi, którzy wybiegali z dyskotek i kopali nas jak leżeliśmy skuci na ziemi. Na posterunku leżeliśmy na korytarzu twarzą do ziemi, i co chwilę zabierali jednego z nas do szpitala opatrzyć rany.
Po godzinie łaskawie pozwolili nam wstać i stanąć twarzą do ściany, oczywiście cały czas będąc skutym. Z minuty na minutę atmosfera się rozluźniała, i policjanci zaczęli z nami rozmawiać i pytać czy jest ktoś ze Śląska Wrocław, że czekają na kibiców z Wrocławia żeby spuścić im wpierdol :-). (Śląsk grał w pucharach z Buducnostem Podgorica i przed meczem nocowali i bawili się w tej samej miejscowości co my 🙂 ). Czas mijał na rozmowach w stylu jak to panowie policjanci 15 lat temu biegali po tych górach z kałachami i zabijali, jest się czym chwalić, ciekawe czy bez broni też są takimi cwaniakami 🙂 ogólnie podejście policji w tym kraju jest dość sadystyczne, nie przebierają w środkach.
Co chwilę brali jednego z nas na zdjęcia i odciski palców, także kartoteka w Czarnogórze jest :-). Ok 8 rano po siedmiu godzinach leżenia, stania i siedzenia na korytarzu postanowili nas wypuścić, ale nie wszystkich. Wytypowali sobie trzech najagresywniejszych i postanowili wytoczyć im sprawę o czynną napaść na funkcjonariusza . Po powrocie wypuszczonych osób do hotelu naradzamy się wszyscy co robić dalej , wyszło na to że musimy zaczekać co orzeknie sąd. Wieczorem dojeżdża następny bus od nas i jest nas teraz 27 osób. Sprawa była wyznaczona na piątek w dzień meczu na godzinę 13.
W piątek rano ruszamy do sądu który był oddalony od naszej miejscowości jakieś 30 km, tam czekamy na wyrok. Po spawie okazuje się że jest do zapłacenia za trzy osoby 6000 euro kary a jak nie to puszka w Czarnogórze. W tym momencie wiedzieliśmy, że możemy sobie kurwa już mecz odpuścić i trzeba pomoc wyciągnąć chłopaków z puszki, zważywszy na to że wieczorem mieliśmy wracać do domu, żeby zdążyć na mecz Rakowa w Chojnicach . Wróciliśmy do Budvy i zaczęły się telefony do Polski żeby ogarnąć kasę. Jak się okazało nie jest to takie proste przesłać taką kasę przez Western Union a co dopiero ją wypłacić w tym buszu. Dopiero w głównym banku się udało wypłacić na kilka razy i to w ciągu dwóch dni, tak więc musieliśmy zostać do soboty, ogarniając sobie na szybko nocleg. Chłopaki z busa ,który dojechał ostatni postanowili wracać żeby zdążyć do Chojnic. W sobotę spotkaliśmy się z adwokatem przekazaliśmy kaucje oraz za prowadzenie sprawy papuga dla siebie zgarnął 5 setek ojro!, hehe fajny kraj w Czarnogórze adwokat z urzędu kosztuje 500 euro. Adwokat nam powiedział że chłopaków wyciągnie albo w niedzielę albo w poniedziałek.
Po powrocie narada kto może zostać a kto musi wracać do domu ze względu na pracę itp. Na szczęście nie było problemów i w spokoju się podzieliliśmy, tak więc bus wyruszył w sobotę o godz 14. Sobotni wieczór spędziliśmy nad morzem zastanawiając się kiedy wypuszczą chłopaków . W niedzielę ok godziny 10 rano upragniony telefon od adwokata że chłopaki za godzinę wyjdą :-). Puszka była oddalona od naszej miejscowości jakieś 70 km , tak więc czym prędzej ruszyliśmy po nich. Uwierzcie mi, uśmiech na twarzy i zadowolenie chłopaków jak ich odbieraliśmy bezcenne :-). W sumie kto nie byłby zadowolony. Czym prędzej ruszyliśmy do domu , żeby jak najszybciej opuścić ten kraj. Podróż do Polski minęła spokojnie na opowieściach osadzonych o Czarnogórskim więzieniu, jest co wspominać. W Częstochowie jesteśmy w poniedziałek ok godziny 13.
Na koniec mam nadzieję ze Polska już nigdy nie wylosuje tego kraju bo nikomu się już nie uśmiecha jechać do buszu gdzie nie ma asfaltowych dróg i kozy z krowami stoją na środku drogi .
Pzdr dla tych co byli i to przeżyli !!!!!!!