Żył dla Rakowa…

29 September 2014 19:43 w Aktualności

Są takie informacje które przyjmujemy do wiadomości, i są takie które słyszymy, ale które przyjąć jest nam bardzo ciężko. Ta dzisiejsza jest dla środowiska wszystkich ludzi związanych przez lata z Rakowem szczególnie bolesna. Odszedł na zawsze, w wieku 69 lat trener legenda naszego klubu – Zbigniew Dobosz. W Rakowie był trenerem od 1979 do 2010 roku. Pracował 31 sezonów, a gdyby mógł to pracował by do dziś i umarłby na treningu. Żył dla sportu, dla Rakowa.

Nie ma pewnie na Limanowskiego człowieka który by Go nie znał. Był w klubie przez kilka pokoleń. Wychował ponad trzydziestu zawodników którzy w różnych kategoriach wiekowych wkładali koszulkę reprezentacji narodowej. Z Rakowem osiągnął wspaniałe rezultaty. Największe sukcesy, są zarazem jednymi z największych w historii Rakowa. W 1985 roku poprowadził juniorów Rakowa do zwycięstwa w Spartakiadzie młodzieży, która odbyła się w Rzeszowie. Raków zwyciężył ten turniej bez straty gola w finale pokonując 2:0 Hutnik Kraków. W 1994 roku trener Dobosz dokonał wraz ze swoim zespołem tego na co czekała cała piłkarska Częstochowa. Pamiętna pieśń “My czekamy 70 lat, a w historii klubu I ligi brak” straciła na aktualności. Po raz pierwszy na częstochowskiej ziemi grały najlepsze ligowe kluby. Spełniały się marzenia kibiców, ale także, a może przede wszystkim piłkarzy, którzy niemal w komplecie wywodzili się z Częstochowy i okolic. I liga to była naprawdę piękna sprawa.
Do tych wspaniałych chwil nasi piłkarze już nigdy się nie zbliżyli. Choć zaraz po spadku pod wodzą Dobosza do szybkiego powrotu zabrakło naprawdę niewiele.
Czasy przy Limanowskiego były z czasem coraz gorsze. Główny sponsor Huta Częstochowa już nie była w stanie pomagać, na takim poziomie by na wszystko w klubie starczało. Wiele osób na początku XXI wieku pożegnało się z Rakowem, nie chcąc pracować w trudnym dla klubu okresie. On został. Dla niego nie było większej świętości niż Raków. Ostatni sukces piłkarzy Rakowa – awans do III ligi po dramatycznym dwumeczu z Koszarawą Żywiec to też głównie Jego zasługa. Dowodził sztabem trenerskim w którym byli jeszcze ś.p Henryk Turek i Andrzej Samodurow – Jego przyjaciele. Kto by pomyślał, że od tego czasu za krótką chwilę minie dziesięć lat?
Uwielbiał pracę. Możliwe, że nawet ponad miarę dla niektórych. Trening to była dla Niego świętość i nie było od tego odstępstw. Nigdy. Wpajał młodym chłopcom nawet gdy już wiedział o chorobie (ostatnio w UKS Raków), że każdy z nich może zostać ligowcem, ale tylko jeśli będzie ciężko pracować. Praktycznie nigdy nie powtarzał na zajęciach ćwiczeń, każdą wolną chwilę wykorzystywał na przygotowanie czegoś nowego na kolejne zajęcia z piłkarzami.
Przez ostatnie dwa lata życia trenera Dobosza miałem z Nim częsty kontakt. Każda minuta rozmowy z trenerem to było dla mnie wielkie przeżycie. Słuchać Go to była wielka przyjemność. W błędzie jest ten kto myśli, że trener Dobosz był wylewnym człowiekiem. Odwrotnie- nawet gdy Raków wchodził do I ligi to nikt nie mógł Go namówić na wywiad. Był cichy i skupiony na pracy. Gdy wszyscy trenerzy ligowi wracali do domu po meczu pięknymi samochodami, On korzystał z miejskiej komunikacji. Taki był – skromny, pracowity, miał swój wymiar wartości.
Ze swoją chorobą z nikim się nie podzielił. Gdy dziś do Niego zadzwoniłem, Jego żona odebrała telefon i powiedziała, że Zbyszek jest w krytycznym stanie, nie mogłem w to uwierzyć, bo jeszcze na początku września siedzieliśmy na ławce i zastanawialiśmy się jaki kierunek w swojej przygodzie z piłką obierze Mateusz Zachara – jeden z reprezentantów Polski który trenował pod wodzą Dobosza w Rakowie.
Dziś jest smutny dzień dla rodziny, piłkarzy, kibiców, kolegów trenerów i wszystkich ludzi związanych z Rakowem.
Odeszła od Nas fundamentalna postać w całej historii klubu. W Anglii takim jak On stawia się przed stadionami pomniki. W Rakowie jest w wąskim gronie największych- którzy zasłużyli sobie na takie uznanie. Można Go postawić w jednym rzędzie z Janem Basińskim, przedwojennym legendarnym graczem Józefem Traucem, żyjącymi Gothardem Kokottem czy piłkarzem 90 – lecia Andrzejem Wróblewskim.
Kiedyś zapytałem trenera Dobosza czym dla Niego jest Raków. Mógłby odpowiedzieć kilkoma zdaniami, ale odpowiedział jednym słowem. Wszystkim.
ŻEGNAJ WIELKI TRENERZE, ŻEGNAJ RAKOWIAKU!

Michał Cybulski