Pucharowe potyczki w ostatnim dziesięcioleciu

10 August 2020 16:54 w Aktualności

Już 14 sierpnia Raków rozpocznie walkę w tegorocznej edycji Pucharu Polski. Rywalem czerwono – niebieskich będzie I-ligowa Sandecja Nowy Sącz. Przypomnimy dziś jak Medaliki radzili sobie w pucharowych rozgrywkach przez ostatnie 10 lat.

Sezon 2010/2011
Runda przedwstępna przyniosła Rakowowi ciekawego i jednocześnie niewygodnego rywala w postaci GKS-u Tychy. Po niezbyt atrakcyjnym meczu w ciepłe lipcowe popołudnie czerwono – niebiescy musieli uznać wyższość rywala i nawet fakt, że przez ostatnie 20 minut graliśmy w przewadze jednego zawodnika nie zmienił tego, że to goście cieszyli się z końcowego zwycięstwa. Bramki dla tyszan zdobyli Krzysztof Bizacki i Daniel Feruga. GKS ostatecznie doszedł do 1/16 finału i tam uznał wyższość Lecha Poznań, nam natomiast przyszło „cieszyć się” występami w 2 lidze i oczekiwać następnych rozgrywek ;)



Sezon 2011/2012
Jako 2 ligowiec Raków ponownie ruszał w pucharową rywalizację zaczynając od rundy przedwstępnej. Losowanie było łaskawe dla miłośników odwiedzania wcześniej nie do końca znanych na mapie miejsc, mniej łaskawe natomiast dla koneserów futbolu najwyższej jakości. Limanowa to mała miejscowość w Małopolsce i właśnie tam przyszło udać się czerwono-niebieskim na mecz z miejscową Limanovią. Podobnie jak w roku poprzednim szybko zakończyliśmy swoją drogę do Ligi Europy przyjmując od miejscowych dwie bramki autorstwa Rafała Gadziny i Artura Prokopa. Mało kto podejrzewał wtedy, że to nie będzie nasza ostatnia wizyta na tym stadionie.



Sezon 2012/2013
Po dwóch sezonach z rzędu gdzie nie było nam dane zbytnio nacieszyć się występami naszych piłkarzy w PP ci, którzy i tym razem nie wierzyli w sukces piłkarski mieli nadzieję chociaż na ciekawą podróż z Rakowem w nieznane zakątki Polski. Zdziwieniom nie było końca, gdy okazało się, że ponownie rywalem naszych piłkarzy będzie nie kto inny jak… Limanovia Limanowa! Kibicom przyszło więc po raz kolejny obrać kierunek na Małopolskę, piłkarze natomiast mieli idealną szansę żeby zmazać plamę po porażce z ubiegłego roku. Okazało się jednak, że i tym razem pozostaną nam rozgrywki 2 ligi ponieważ mecz znów zakończył się zwycięstwem Limanovii i to w takim samym stosunku jak za pierwszym razem. Nic to, nie takie gorycze porażki przyszło nam znosić więc mimo wszystko szybko o tym zapomnieliśmy, ruszyliśmy na ligowy szlak i cierpliwie czekaliśmy na kolejny sezon… :)

Sezon 2013/2014
Kto przeczytał 3 poprzednie opisy chyba nie ma wątpliwości, że kibice Rakowa całkowicie olali losowanie kolejnej przedwstępnej rundy ? Nic bardziej mylnego! Jedni oczekiwali na wieści niczym kibice West Hamu i Millwall w kultowym filmie, innym marzyło się trafić na mecz z którąś z drużyn z którymi nie mieliśmy przez lata kontaktu a jeszcze inni sprawdzali na mapie nazwy kilku nieznanych miejscowości marząc o kolejnej wyprawie w nieznane. Los zesłał nam rywalizację z …Formacją Port 2000 Mostki. Cóż, nazwa tej drużyny nie mówiła nam nic, pozostało tylko jechać w Lubuskie i dopingiem wspomóc grajków w przełamaniu złej pucharowej passy.
Tym razem czerwono–niebiescy stanęli na wysokości zadania i wygrali mecz jedną bramką co pozwoliło nam wracać do domu w dobrych nastrojach i oczekiwać losowania rundy wstępnej.
Z dziennikarskiego obowiązku dodamy, że strzelcem jedynej bramki dla Rakowa był Bartek Soczyński. W rundzie wstępnej ciekawych rywali było jak na lekarstwo, nam jednak trafił się wyjątkowy mecz ze Stalówką, Wyjątkowy, bo jechaliśmy do Stalowej pierwszy raz po zakończeniu zgody. Stal wygrała ostatecznie 2:0, co ciekawe strzelcem jednej z bramek był nasz późniejszy zawodnik Wojtek Reiman, drugie trafienie zanotował strzelec zwycięskiej bramki z Mostek – Soczyński, tym razem był to niestety strzał samobójczy. Zielono-czarni wygrali jeszcze w tej edycji pucharu jeden mecz po czym w 1/16 ulegli po zaciętym meczu Śląskowi Wrocław.

Sezon 2014/2015
Nasi piłkarze w poprzednich edycjach PP nie rozpieszczali nas, nadszedł więc czas, by odłożyć żarty na bok i na poważnie skupić się na jedynej dla nas w tamtym momencie możliwej drodze do europejskich pucharów. Drugi rok z rzędu przyszło nam zmierzyć się z drużyną z Lubuskiego, tym razem był to gorzowski Piast Karnin. W końcu nie było męczarni podczas pierwszego pucharowego meczu i czerwono–niebiescy pewnie pokonali niżej notowanego rywala 5:0. Po dwie bramki dla Rakowa zdobyli Robert Brzęczek i Artur Pląskowski a jedno trafienie dołożył Adrian Kural. Od 2010 roku nie było dane zagrać nam meczu w pucharze na Limanowskiego, w rundzie wstępnej sezonu 14/15 trafiliśmy jednak na Wigry Suwałki a więc ówczesnego pierwszoligowca. Data meczu oraz atrakcyjność rywala sprawiło, że na L83 zjawiło się raptem pięć setek fanatyków, którzy obejrzeli fatalny występ swoich zawodników. Przegraliśmy 0:1 i tym oto sposobem zakończyliśmy po raz kolejny występ w rozgrywkach PP. Piłkarze z bieguna natomiast rozegrali jeszcze jeden mecz w Świnoujściu, gdzie uznali wyższość tamtejszej Floty.



Sezon 2015/2016
Po dobrym sezonie ligowym piłkarze Rakowa przegrali baraże o I ligę z Pogonią Siedlce, sezon ten przyniósł nam wiele emocji i nie zdążyły one do końca opaść a już mogliśmy się emocjonować Pucharem Polski. Emocje nie trwały jednak zbyt długo, nasi zawodnicy mimo że po raz kolejny natrafili na niżej notowaną drużynę odpadają z rozgrywek po pierwszym meczu. ŁKS Łomża wygrywa mecz 2:1 i to oni cieszą się z awansu do następnej rundy, tam jednak przegrywają po serii rzutów karnych z ekipą Chrobrego Głogów. Jedynego gola dla Rakowa w Łomży zdobył Wojciech Okińczyc.

Sezon 2016/2017
Dwa sezony z rzędu byliśmy bardzo blisko awansu do I ligi, wierzyliśmy głęboko, że nadchodzący sezon będzie tym przełomowym. Skupiamy się w tym tekście jednak na rozgrywkach PP a w nich trafiliśmy na Wisłę Puławy. Z piłkarskiego jak i kibicowskiego punktu widzenia nazwa ta nie elektryzuje, tym razem było jednak inaczej, dlaczego? Już wyjaśniamy. To właśnie piłkarze z Puław wyprzedzili Raków o jedno miejsce w tabeli w poprzednim sezonie II ligi i otrzymali szansę na awans ligę wyżej poprzez rozegranie baraży z MKS-em Kluczbork. Do nich jednak nie doszło ponieważ licencji na grę w I lidze nie otrzymał Zawisza Bydgoszcz i zarówno MKS jak i Wisła mogli rozpocząć nadchodzący sezon na zapleczu Ekstraklasy.
Mecz ten był więc dobrą okazją do „rewanżu” na Wiśle. Piłkarze nie zawiedli i po zaciętym pojedynku pokonali puławian 2:1. Spotkanie nie rozpoczęło się jednak po naszej myśli ponieważ już w 4 minucie Wisła cieszyła się z prowadzenia, w I połowie zdołaliśmy jeszcze wyrównać za sprawą „Maliny” żeby aż do 115 minuty czekać na zwycięskiego gola autorstwa Tomasza Płonki. Czekaliśmy więc na losowanie I rundy, gdzie można było trafić na kilka ciekawych firm. Los skojarzył nas z Chrobrym Głogów, z którym mieliśmy okazję mierzyć się w rozgrywkach ligowych dekadę wcześniej. Głogowianie prowadzili do przerwy 1:0. W 71 minucie wynik meczu brzmiał już jednak 2:1 dla Rakowa, bramkę wyprowadzającą nas na prowadzenie zdobył Damian Warchoł. Na trybunach mimo stosunkowo niewielkiej frekwencji wybuchł szał radości! Trwał on do 90 minuty kiedy to gola dla Chrobrego strzelił Damian Kowalczyk. Przyszło nam więc tak jak w poprzednim meczu czekać na dogrywkę. Dodatkowe 30 minut nie przyniosło jednak rozstrzygnięcia a więc o awansie do następnej rundy musiały zdecydować rzuty karne. Okazało się, że będą one wykonywane na bramkę, za którą fanatycy Rakowa mieli młyn, zebrało się tam też wiele osób z innych sektorów, a pierwszy popis swojego szaleństwa dał trener Sikorski, który biegał wzdłuż linii bocznej i zachęcał do gorącego dopingu! Jedenastki lepiej egzekwowali częstochowianie i mogliśmy cieszyć się z awansu do 1/16 finału. Mimo że marzył nam się ekstraklasowy rywal to wielu ucieszyła karteczka z napisem Kszo Ostrowiec Świętokrzyski. Teren dawno nieodwiedzany przez drużynę Rakowa był kolejnym celem piłkarzy i kiboli z Częstochowy. Po 50 minutach prowadziliśmy 2:0, stadion Kszo ucichł a my powoli myślami byliśmy już w 1/8. Zbyt duża pewność siebie sprawiła, że ostrowczanie po strzeleniu pierwszego gola dostali wiatru w żagle i ostatecznie wygrali ten mecz 3:2. Zdenerwowanie w naszych szeregach było dosyć spore. W Ostrowcu natomiast czekali na mecz 1/8 finału, gdzie Kszo zmierzyło się w zgodowym meczu z Arką Gdynia. Gdynianie zwyciężyli w tym pojedynku 2:1.



Sezon 2017/2018
Dla kibiców, którzy na PP liczyli na nowe, ciekawe miejsca do zwiedzenia lub konkretne piłkarskie marki losowania były wyjątkowo pechowe. Drugi rok z rzędu trafiamy na Wisłę Puławy. Mecz tym razem wyjazdowy, a to z tego względu, że my startowaliśmy jako beniaminek I ligi, Puławianie natomiast opuszczali tę ligę na miejscu spadkowym. Mimo strzelenia dwóch bramek Adama Mesjasza odpadamy w rundzie wstępnej. Wisła odpowiedziała trafieniami Alena Ploja, Sylwestra Patejuka i Jakuba Smektały i mogła cieszyć się z awansu do I rundy. Tam po rzutach karnych pokonała Pogoń Siedlce, żeby w 1/16 finału ulec późniejszemu triumfatorowi rozgrywek a więc warszawskiej Legii.

Sezon 2018/2019
Nadszedł zdecydowanie najciekawszy pucharowy sezon w wykonaniu Rakowa, Limanka przeżywała niewidziane od dawna tłumy i gościła największe piłkarskie marki w Polsce, ale po kolei. I runda to mecz z Victorią Sulejówek. Raków nie dał piłkarzom z Mazowsza najmniejszych szans zwyciężając 4:0. Gole dla naszej drużyny zdobyli Tomáš Petrášek, Szymon Lewicki, Piotr Malinowski i Petr Schwarz. 1/16 finału przyniosła nam mecz, na który najwierniejsi kibice Rakowa czekali od lat. Do Świętego Miasta zawitała ekipa Lecha Poznań. Mecz przy sztucznym oświetleniu, na trybunach komplet kibiców, klatka wypełniona po brzegi ekipą Kolejorza. Tego wieczoru oczy całej piłkarskiej Polski były skierowane na Limanowskiego. Mało kto na pewno spodziewał się, że 3 minuta meczu przyniesie ostateczne rozstrzygnięcie. Kiedy jeszcze nie wszyscy zdołali wejść na stadion Miłosz Szczepański oddał fenomenalny
strzał na bramkę Lecha, który spowodował na Skansenie euforie, a przed komentatorskim mikrofonem Mateusz Borek również nie szczędził widzom decybeli.



Kolejorz przez 87 minut szukał wyrównania, my oczywiście też mieliśmy swoje okazje natomiast ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i faktem stało się to, że jesteśmy w 1/8 finału! W głowach wielu fanów pojawiła się myśl, że skoro pokonaliśmy już ekipę z czołówki Polski, to może ten sezon będzie wyjątkowy. Inni zastanawiali się, czy nasi piłkarze pogodzą przygodę w pucharze z walką o awans do Ekstraklasy. Podczas losowania czekaliśmy na swojego rywala, wtedy Maciej Sawicki wyciągnął kartkę z napisem Legia Warszawa, tak! To było ten kolejny mecz, na który czekaliśmy tyle lat. Po czasie okazało się, że wystąpił jakiś błąd i losowanie musi zostać powtórzone, tym razem los dał nam możliwość rozegrania meczu w Suwałkach w zimny grudniowy wieczór. Cel był prosty – jechać i zdecydowanie wygrać, wszak po zwycięstwie nad Lechem wstydem byłoby obawiać się Wigier. Piłkarze wykonali swoje zadanie i pokonali suwałczan różnicą trzech bramek. Dwa dni później oczekiwaliśmy na swojego rywala w ćwierćfinale, byliśmy już w ósemce najlepszych drużyn, to już było coś, ale apetyty rosły w miarę jedzenia. Co się odwlecze, to nie uciecze – takie słowa na pewno pojawiały się w ustach fanów Rakowa, kiedy okazało się, że po raz drugi wylosowaliśmy Legię, tym razem było już pewne, że właśnie z Wojskowymi powalczymy o półfinał. Częstochowę czekało więc kolejne piłkarskie święto, gościliśmy wiele znanych osób, zarówno ze środowisk piłkarskich jak i chociażby muzycznych. Ci, którzy przez wiele lat nie odwiedzili Limanowskiego mogli na własne oczy zobaczyć w jakich warunkach swoje mecze rozgrywa ekipa, która pewnym krokiem zmierza do Ekstraklasy i walczy w ćwierćfinale Pucharu Polski.
Mecz z Legią rozpoczął się bardzo podobnie jak ten z Lechem, Raków mimo że występujący jeszcze wtedy klasę niżej nie zamierzał od 1 minuty cofać się i bronić własnej bramki. 4 minuta to moment, kiedy Piotr Malinowski otrzymał piłkę w polu karnym i oddał niezbyt mocny, ale na tyle niewygodny strzał, który spowodował, że piłka odbiła się od pleców Majeckiego i wpadła do bramki. Raków prowadził z Legią Warszawa i już wtedy wiedzieliśmy, że naprawdę można pokonać wyżej notowanego rywala. W 30 minucie spotkania nieporozumienie w szeregach czerwono – niebieskich spowodowało, że w dobrej sytuacji znalazł się Michał Kucharczyk który zdobył wyrównującego gola. Obie strony miały jeszcze wiele okazji na zmianę rezultatu, ale zarówno Majecki jak i Szumski byli w wyśmienitej formie.



Kiedy wszyscy czekali już powoli na konkurs rzutów karnych Daniel Bartl zaczął dryblować na prawym skrzydle i kiedy wydawało się, że już za długo holuje piłkę, wrzucił ją w pole karne a tam najwyżej wyskoczył Andrzej Niewulis i świetnym strzałem głową dał nam prowadzenie, którego nie daliśmy sobie wyrwać do końca. Niemożliwe stało się faktem, Raków Częstochowa był w półfinale Pucharu Polski! Mogliśmy trafić na kogoś z trójki Jagiellonia, Lechia i Miedź, przy czym z dwoma pierwszymi drużynami mierzylibyśmy się na własnym obiekcie. Ostatecznie los skojarzył nas z gdańską Lechią i czekał nas trzeci wielki mecz na L83 w tym sezonie! Do Częstochowy zjechało się prawie 800 fanów biało-zielonych wraz ze zgodami i razem z nami stworzyli niesamowitą atmosferę! Warto dodać, że byli pierwszą ekipą gości od czasów Zagłębia Sosnowiec, która mogła zasiąść na ostatnim sektorze przy klatce, docelowo zwanym buforowym. Było to możliwe ze względu na dobre relacje kibiców z Gdańska i Częstochowy. Wynik tego meczu boli do dziś i żeby nie rozpisywać się zbytnio na temat pracy sędziów tego spotkania napiszę tylko że Lechia zwyciężyła 1:0 po golu Artura Sobiecha. Finał był na wyciągnięcie ręki, a trzeba przyznać szczerze, że i tam nie bylibyśmy na straconej pozycji. Piłkarze co prawda na Narodowym nie wystąpili, my jednak mieliśmy wspierać kiboli Lechii co troszkę poprawiło nasze humory :)

Sezon 2019/2020
Po tak udanym sezonie nie sposób było nie myśleć o kolejnych dobrych występach grajków i oczywiście o nowych miejscach na mapie kibicowskiej, które będzie można odwiedzić. Tutaj oczywiście los był mało łaskawy. W I rundzie udaliśmy się do Chojnic na mecz z Chojniczanką, z którą mierzyliśmy się kilka lat wstecz w meczach ligowych. Maciej Domański zdobył w tym spotkaniu jedyną bramkę, piłkarze więc wykonali swoje zadanie i mogliśmy patrzeć w przyszłość na losowanie 1/16 finału. 30 października 2019 r. udaliśmy się na kolejny daleki mecz, tym razem naszym rywalem była Olimpia Elbląg. Medaliki nie zostawili w tym dniu elblążanom żadnych złudzeń i pewnie zameldowali się w kolejnej rundzie. Cracovia Kraków to drużyna, z którą przyszło się zmierzyć naszym piłkarzom w walce o najlepszą ósemkę, sprawiło to, że czekał nas niejako dwumecz na Kałuży ponieważ trzy dni później mieliśmy się mierzyć z Krakusami w meczu ligowym. Pucharowy mecz okazał się bardzo zacięty, rozstrzygnięcie przyniosły jedenastki, które lepiej wykonywali jednak gospodarze. Dla nas jedynym pocieszeniem było to, że drugi rok z rzędu drużyna, z która odpadaliśmy ostatecznie sięgała po trofeum :)