2019.04.27 ŁKS Łódź – Raków

30 April 2019 16:15 w Aktualności, Relacje z trybun

Na szlagierowe spotkanie w Łodzi z ŁKSem dostaliśmy niecałe 300 wejściówek, zapisy trwały zaledwie kilkanaście godzin. Piłkarsko mecz stracił dla nas na atrakcyjności po stemplu ze znakiem Eksraklasa, który kilka dni wcześniej postawili nasi piłkarze. Dla nas dogranie tego sezonu to jedynie formalność, co innego łódzki klub który wciąż walczy o promocję do krajowej elity. Zbiórka na mecz pod stadionem, tam już czekały autokary którymi udaliśmy się w kierunku centralnej Polski. Na zbiórce nie stawia się kilkudziesięciu ignorantów, wobec czego musieliśmy odwołać jeden z sześciu autokarów. Z tego miejsca apelujemy do tej grupy egoistów, przestańcie myśleć tylko o sobie, na wasze miejsce było wielu chętnych którzy nie zdążyli się zapisać z różnych powodów. Przemyślcie następnym razem dwukrotnie za nim się zapiszecie, a potem nie będzie się chciało ruszyć dupy za Rakowem! Po załadowaniu się do autokarów ruszyliśmy w drogę, po za wspomnianymi pięcioma nabitymi autokarami jadą jakieś pojedyncze furki, od samego stadionu leci z nami bardzo duże wahadło, a powodem między innymi był fakt, iż Widzew grał w Częstochowie na Loretańskiej ze Skrą i od rana w mieście było widać wzmożoną czujność wąsów. Zaraz po wyjechaniu na trasę okazało się że na A1 jest jakiś “wypadek” i puszczono nas “starą trasą” przez Radomsko, podróż trwała przynajmniej dwukrotnie dłużej niż powinna aż w końcu dotarliśmy pod stadion. Tego dnia jest nas 268 głów plus 3 Lechia . Sprawne wpuszczanie sprawiło że jeszcze przed rozpoczęciem byliśmy już w prowizorycznym sektorze gości. Stadion ŁKS-y obecnie jest w budowie i po za jedną trybuną przypomina plac budowy. W pierwszej części gry na płocie wisi starannie wykonany transparent “Ekstraklasa”, a litery w nim RKS oczywiście w kolorach czerwono – niebieskich, do tego przez kilka chwil używamy machajek w naszych barwach. Gorzej jednak z dopingiem choć przez cały mecz staraliśmy się dopingować. Na trybunie w Łodzi komplet ponad pięć koła, nie tylko przychodzi obejrzeć mecz, ale cała trybuna dopinguje. W głośnym dopingu pomaga miejscowym zadaszenie, wobec czego nie sposób się wokalnie przebić, chyba że w chwilach ich przestojów. Przegrywamy 0:2, piłkarze podeszli podziękować, a my im nie mamy za złe, że pobalowali, chyba dłużej, po meczu z Podbeskidziem :) Plan jest wykonany i to jest najważniejsze. Ładujemy się do autokarów i z podobnym balastem, co w pierwszą stronę, ruszyliśmy w kierunku Świętego miasta. Droga powrotna już szybsza i przed 23 jesteśmy w Częstochowie. W obie strony spokój.