Za te dwie dekady tułaczki…

31 October 2018 18:50 w Aktualności

Wczoraj chyba każdemu fanatykowi Rakowa, który spędził regularnie na Limanowskiego minimum 10 ostatnich lat na chwilę zatrzymał się świat i oddech. Przez ostatnie lata nawet w snach nie wygraliśmy z Lechem… chyba, że z tym z Rypina. Tak, dokładnie w 2012 roku udało nam się ograć Lech Rypin 5:0. Ostatnie 20 lat przyniosło nam ma Limanowskiego takie zespoły jak Tur Turek, Gawin/Ślęza Wrocław, Limanowa Limanowa, TOR Dobrzeń Wielki i inne piłkarskie potęgi, które teraz szkoda wymieniać. Dziś jesteśmy na innym etapie. Wczorajsze zwycięstwo jest nagrodą dla nas, dla tych wytrwałych, którzy po po ogłoszeniu upadłości klubu, kopaninach w ligach regionalnych, 10 latach w trzeciej lidze nie zwątpili, ich serca nadal były czerwono-niebieskie a słowo Limanowskiego 83 działało jak magnes. Dla nas kibiców Rakowa wczoraj spełniły się marzenia. To było 90 minut, podczas których świat się zatrzymał. Problemy życia codziennego, obowiązki i inne naziemne sprawy odeszły w nieznane, liczył się tylko Raków. Byliśmy ciałem i duchem na Limanowskiego i każdy z nas dałby się zabić za zwycięstwo. Po niesłusznie nieuznanym golu cała Polska zobaczyła jak bardzo chcemy zwycięstwa i że tego dnia nikt nam nie zabierze marzeń. Sen trwa nadal, jesteśmy blisko awans, gramy w 1/8 PP. Co będzie dalej? Nie wiemy, mamy tylko nadzieję, że sen potrwa dalej i nikt nie będzie nas z niego budził aż do ekstraklasy. 8 listopada poznamy kolejnego rywala w Pucharze, większość z nas będzie czekała przed odbiornikami jak West Ham na Millwall w Pucharze Anglii. Nie jednemu marzy się na Limanowskiego Arka albo Legia, pewne jest, że nie będziemy jechali na Mechanika Kochcice z mapą w ręku w poszukiwaniu wsi jak to było jeszcze nie tak niedawno. Pamiętajcie, Raków to nie moda i chwilowa zajawka na sukcesy, dla nas to sens życia.